W najbliższych dniach rozstrzygnie się kwestia całkowitego zamrożenia rozwoju silników w Formule 1 od 2022 roku. Red Bull uzależnia od tej decyzji przejęcie programu Hondy, a o wszystkim zadecyduje głosowanie. Jakie są plusy i minusy tego planu?
Kluczowe głosowanie w komisji F1
Od tego roku wraz z nowymi regulaminami w Formule 1 pojawił się nowy system podziału władzy. Jak on działa w praktyce, to okaże się podczas głosowanie komisji F1, które ma odbyć się w formie wideokonferencji 25 stycznia 2021 roku. System wygląda następująco: FIA oraz F1 mają po 10 głosów, a każdy zespół oraz każdy producent silnika ma po jednym głosie. Łącznie są to 34 głosy. Aby ten konkretny przepis o zamrożeniu rozwoju silników od 2022 roku został zatwierdzony, to potrzeba 27 głosów. Taki system głosowania oznacza, że FIA i F1 muszą się zgodzić. Jeżeli przedstawiciel FIA lub F1 się nie zgodzi, to pozostają 24 głosy, więc przepisu nie da się zatwierdzić.
Wszystko wskazuje na to, że FIA i F1 popierają plan na zamrożenie rozwoju silników, a wraz z nim zostanie wprowadzony jakiś system wyrównania osiągów (o nim dalej). To oznacza, że jest 20 głosów. Dwa zespoły Red Bulla oraz Honda również będą to popierać, więc są teoretyczne 23 głosy i potrzeba tylko czterech więcej. Nie jest tajemnicą, że w sprawach silnikowych zespoły klienckie Ferrari i Mercedesa głosują tak jak ci dwaj producenci. Jeżeli to się potwierdzi, to mamy do dyspozycji: dwa głosy obozu Renault, cztery głosy obozu Ferrari i pięć głosów obozu Mercedesa. Na tej podstawie widzimy, że to jak zagłosuje Renault nie ma znaczenia, bo ich dwa głosy na nic nie wpłyną. Potrzeba poparcie albo obozu Ferrari, albo obozu Mercedesa, aby osiągnąć ponad 27 głosów.
Pozostaje jeszcze kwestia weta Ferrari. Scuderia utrzymała ten przywilej w nowym Porozumieniu Concorde, więc bez względu na wynik głosowania będą mogli taką regułę zawetować. Ferrari nigdy prawa weta nie używało, ale często nim straszą, dzięki czemu przepisy im bardziej odpowiadają. Tym razem również nie wydaje mi się, że z niego skorzystają, ale dzięki niemu przepis o zamrożeniu byłby tak skonstruowany, aby od 2022 roku nie tracili po stronie silnika do rywali.
Red Bull potrzebuje zamrożenia
Red Bull od zamrożenia rozwoju silników uzależnia przejęcia od Hondy ich silników. Helmut Marko powiedział, że z Hondą już wszystko uzgodnili. Wcześniej mówiono, że przejmą ośrodek Hondy w Wielkiej Brytanii i tam w kolejnych latach produkowaliby jednostki napędowe oraz zajmowali się ich całą obsługą. W tym celu zatrudnią grupę pracowników Hondy, a także prawdopodobnie będą współpracować z jakimiś specjalistycznymi firmami. Gdyby silniki mogły być dalej rozwijane, to Red Bull potrzebowałby dużej fabryki, kilkuset pracowników i minimum 100 mln $ rocznie, aby móc podołać temu zadaniu. To nie jest możliwe, bo Honda swoją fabrykę w Sakurze będzie wykorzystywać w innych celach. Red Bull będzie w stanie jedynie produkować silniki oraz wprowadzać do nich drobne zmiany.
Działania Red Bulla brzmią jak szantaż, chociaż sami temu zaprzeczają. Jeżeli nie będzie zamrożenia, to nie będą mieć własnych silników przejętych od Hondy. Znikną one z F1, a zespół Red Bull (i AlphaTauri) będzie musiał stać się zespołem klienckim Renault. Francuski koncern chce, aby ich zespół Alpine od 2022 roku walczył o tytuł mistrzowski, więc Red Bull nie miałby co liczyć na preferencyjne traktowanie. Oni byliby ich rywalem, więc po prostu dostawaliby silniki bez wpływu na ich konstrukcję. Dla Red Bulla jest to gra o bardzo wysoką stawkę i szansę na utrzymanie się w gronie zespołów walczących o mistrzostwo.
Obecny regulamin w dużym stopniu mrozi i spowalnia rozwój silników
Całkowite zamrożenie rozwoju silników, to nie byłaby wcale wielka rewolucja. W 2020 roku wprowadzono do regulaminu technicznego zapisy w dużym stopniu mrożące i spowalniające rozwój silników. Jest to rozpisane na kilka lat do przodu. Mocno ograniczono czas pracy nad hamowniach, a także liczbę ulepszeń jakie można wprowadzać. Przykładowo w sezonach 2020 i 2021 można korzystać tylko z jednej, takiej samej specyfikacji: MGU-K, baterii oraz elektroniki sterującej silnikiem. Na sezon 2022 można do tych elementów wprowadzić ulepszenia, ale już ostatnie, bo w kolejnych sezonach nie można nic zmienić. Obecne regulacje w dużym uproszczeniu umożliwiają ograniczony rozwój do 2023 roku. W kolejnych latach trzeba będzie korzystać z elementów w specyfikacji z 2023 roku. To oznacza, że dyskutowany obecnie plan zamrożenia od 2022 roku jest przyśpieszeniem aktualnych regulacji.
Takie regulacje zostały wprowadzone po to, aby w latach poprzedzających wprowadzenie zupełnie nowych silników (ma to nastąpić w 2025 lub 2026) obecni producenci mogli skupić swoje zasoby na rozwoju nowych projektów, a nie prowadzić równolegle rozwoju dwóch różnych silników. W ten sposób obecni producenci nie będą w gorszej pozycji niż ewentualni nowi gracze, którzy będąc poza F1 będą mogli prowadzić niczym nieograniczone prace.
Potrzebny system na wyrównanie osiągów
Kluczowy problem z zamrożeniem rozwoju silników jest taki, że obecnie pomiędzy poszczególnymi jednostkami występują różnice w osiągach (szacuje się je na 50 koni mechanicznych między najmocniejszym i najsłabszym silnikiem). Dlatego w razie całkowitego zamrożenia rozwoju trzeba wprowadzić sposób na to, aby układ sił wyrównać. Ferrari miało w 2020 roku najsłabszy silnik i posiadają prawo weta. Nie jest możliwe, aby zgodzili się na regulacje przez które na kilka lat będą w gorszej pozycji z powodu słabszego silnika.
Dyskutowany w zeszłym roku był pomysł, aby FIA po analizie osiągów wszystkich jednostek napędowych doprowadziło do wyrównania ich mocy poprzez zwiększenie limitu przepływu paliwa (obecnie to 100 kg na godzinę) dla tych słabszych producentów. Proste zwiększenie dawki paliwa doprowadzi do wzrostu mocy. Inna możliwość to zgoda dla słabszych producentów na poprawę swojej konstrukcji. Ten sposób wykorzystano w erze silników V8, gdy zamrożono ich rozwój, a taką zgodę na poprawki po pewnym czasie dostało Renault. Silniki V8 były zamrożone kilka lat, dzięki temu bardzo spadły koszty, a do F1 mógł wrócić Cosworth.
Plusy i minusy możliwego zamrożenia rozwoju silników
Zamrożenie rozwoju silników oznacza bardzo duże oszczędności dla producentów, co powinno się przełożyć także na niższe ceny dla ich klientów. Pozwoli to producentom skupić się na planach związanych z kolejnymi jednostkami napędowymi. W obecnych kryzysowych czasach takie oszczędności dla firm motoryzacyjnych są bardzo ważne. Honda raczej nie wycofałaby się z F1, gdyby koszty były znacząco ograniczone.
Jeżeli zostanie wprowadzony system wyrównania osiągów, to jednostki napędowe przestaną być decydującym czynnikiem wpływającym na układ sił zespołów. Wrócimy do sytuacji z ostatnich lat korzystania z silników V8. W teorii powinno to doprowadzić do ogólnego wyrównania sił między zespołami i bardziej wyrównanych wyścigów.
Są też minusy takiego rozwiązania. Trudno liczyć na to, aby wyrównanie osiągów przebiegło sprawnie i faktycznie działało. Na pewno różnice między silnikami pozostaną i będą niezmienne przez kilka lat. Między jednostkami napędowymi występuje szereg różnic i nie chodzi tylko o moc. Bardzo ważne jest zużycie paliwa, niezawodność, rozmiar, waga, czy wymagania dotyczące chłodzenia. W sytuacji gdy doszłoby do wyrównania mocy poprzez zwiększenie limitów przepływu paliwa, to pewne zespoły musiałyby zużywać więcej paliwa, a to oznacza większą wagę na starcie wyścigów czy konieczność stosowania większego baku. To są rzeczy, które negatywnie wpłyną na osiągi. Nie da się naprawdę wyrównać układu sił między producentami silników. Pewne zespoły z tego względu przez kilka lat byłyby w gorszej pozycji bez szans na poprawę.
Podsumowanie
Wygląda na to, że w jakiejś formie przepis o zamrożeniu zostanie wprowadzony, a wraz z nim system na wyrównanie osiągów. Formuła 1 utrzyma dzięki temu czwartego producenta silników, co jest bardzo ważne. To będzie także dobry ruch przed wprowadzeniem nowych jednostek napędowych w 2025 lub w 2026 roku. Obecne koszty i skomplikowana technologia skutecznie odstraszały nowych graczy. Dokonując zamrożenia F1 pokaże, że jest bardzo przyjazna dla koncernów motoryzacyjnych.
Czy to będzie dobrych ruch dla Formuły 1 i tego jak wyglądają wyścigi? To okaże się dopiero w sezonie 2022 i kolejnych. Moim zdaniem będzie to korzystne, ale tylko w sytuacji, gdy układ sił między producentami zostanie realnie wyrównany i nie będzie dziur w regulaminie, które pozwolą komuś uzyskać trwałą przewagę.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: