GP Azerbejdżanu 2019 było kolejnym wyścigiem w tym sezonie, który przebiegł pod znakiem dominacji Mercedesa. Czwarty dublet na początku sezonu to rekord w całej historii F1. Wyścig tym razem był jak na dotychczasowe GP Azerbejdżanu stosunkowo spokojny, ale nie zabrakło w nim ciekawych wydarzeń.
Czwarty wyścig na torze w Baku dostarczył ograniczonej dawki emocji i kilku ciekawych momentów, ale daleko mu do dwóch poprzednich zawodów F1 na tym torze, które były niesamowicie ciekawe. Tym razem nie doszło do żadnej większej kraksy, a tym samym na tor nie wyjechał samochód bezpieczeństwa, co na tym obiekcie jest kluczową sprawą. Opony średnie były zgodnie z prognozami bardzo wytrzymałe, więc również nie było żadnych niespodzianek jeśli chodzi o strategie. To wszystko doprowadziło do dość schematycznego wyścigu.
FINAL CLASSIFICATION: Round 4, Azerbaijan
Bottas wins and takes the drivers’ championship lead 🏆#F1 🇦🇿 #AzerbaijanGP pic.twitter.com/ZS4JTzooLc
— Formula 1 (@F1) 28 kwietnia 2019
Mercedes dominuje na początku sezonu
Mercedes w niespotykany sposób w skali całej historii F1 dominuje w tym sezonie. W Azerbejdżanie obaj kierowcy prezentowali bardzo dobre tempo i kontrolowali sytuację w wyścigu. Tylko wyjazd samochodu bezpieczeństwa w nieodpowiednim dla nich momencie mógł odebrać im kolejny dublet. Nic takiego się nie stało, więc po raz czwarty w tym roku zdobyli komplet punktów (nie do końca komplet, bo jeden punkt za najszybsze okrążenie zdobył Leclerc). Obaj kierowcy Mercedesa spisali się bardzo dobrze, a rywalizacja między nimi rozstrzygnęła się na starcie. Hamilton z drugiego pola ruszył lepiej i w pierwszych zakrętach jechali z Bottasem bok w bok, ale to ostatecznie Fin obronił prowadzenie. Obaj pojechali bardzo ostrożnie i nie mogę pozbyć się wrażenia, że Hamilton zaatakowałby o wiele ostrzej, gdyby obok miał innego kierowcę, bo mógł spokojnie wywieźć go bardziej w stronę bariery. Kierowcy Mercedesa jechali jeden za drugim w niewielkim odstępie czasu przez prawie cały dystans. W drugiej części wyścigu Hamilton przyśpieszył i powoli nadrabiał czas. Udało mu się nawet wejść w zasięg DRS, ale był zbyt daleko na próbę ataku. Bottas zasłużenie wygrał i wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji kierowców.
Ferrari i Red Bull
Wiele się mówi o Ferrari i ich formie, ale w Azerbejdżanie kolejny raz nie wykorzystali potencjału samochodu z różnych powodów. Kluczowe były kwalifikacje i błąd Leclerca. To monakijczyk w ten weekend wydawał się być lepszym kierowcą, ale start z dalszej pozycji sprawił, że w wyścigu musiał liczyć na szczęście, którego nie doświadczył. Vettel praktycznie od startu do mety jechał za Mercedesami co dało mu ostatecznie trzecie miejsce. Jego tempo szczególnie na oponach średnich było bardzo konkurencyjne, bo cały czas utrzymywał się blisko Hamiltona. Różnica na mecie jest myląca, bo Niemiec w samej końcówce zwolnił. To też pokazuje, że gdyby pozycja na starcie była lepsza, to walka o zwycięstwo w wykonaniu Vettela była całkowicie realna. Ferrari cały czas czegoś w tym sezonie brakuje.
Max Verstappen ukończył zawody na czwartym miejscu i to było dla niego maksimum. Holender stracił na starcie jedno miejsce na rzecz Pereza co spowodowało, że także stracił kilka sekund do Vettela na pierwszych okrążeniach. W późniejszejszej fazie wyścigu tylko momentami był w stanie notować tempo na poziomie trójki liderów, szczególnie na oponach średnich. Zbliżył się na około 3-4 sekundy do Vettela, ale nie było widać możliwości próby ataku.
Charles Leclerc startował z ósmego pola na oponach średnich. Zastosował odwrotną strategię, ale jako, że na torze nie było w odpowiednim dla niego momencie SC, ani VSC to nie był w stanie rywalizować z liderami. Startując na twardszych oponach stracił dwie pozycje na pierwszym okrążeniu. Potem systematycznie odrabiał i wyprzedzał kolejnych zawodników. Jego tempo było bardzo dobre, bo miękkie opony u jego konkurentów zaskakująco szybko przestały zapewniać odpowiednią przyczepność. Gdy czołówka zjechała na swoje wcześniejsze pit-stopy, to Leclerc zaczął do nich stopniowo tracić. W końcu został dogoniony i wyprzedzony przez Mercedesy i Vettela. Leclerc nie mógł wcześniej zjechać po nowe opony, bo musiał zmienić na miękkie, a to nie gwarantowało mu dojazdu do mety. Stąd opóźniony pit-stop. Ferrari potem zdecydowało się na mądrą zagrywkę i ściągnęli go pod koniec na jeszcze jedną zmianę opon, co dało mu szansę walki o najszybsze okrążenie z której skorzystał.
Pechowcem wyścigu jest Pierre Gasly. Po starcie z alei serwisowej notował bardzo dobre tempo jadąc od startu na oponach pośrednich. Jego tempo momentami było lepsze niż Leclerca. Kierowca Ferrari musiał wcześniej zjechać po nowe opony, bo notował już gorsze czasy a u Gasly’ego takiego spadku nie było widać. Gasly miał awarię mechaniczną bolidu i musiał wycofać się na 38 okrążeniu. Jechał co prawda tylko i aż po szóste miejsce, ale był to jego najlepszy wyścig w karierze w barwach Red Bulla
Pozostali kierowcy, którzy zdobyli punkty
Znakomity weekend wyścigowy za Sergio Perezem, który udowodnił, że bardzo lubi ten tor. Najpierw piąte miejsce w kwalifikacjach, a wyścigu bardzo dobra szósta pozycja. Perez obronił się przed dwoma kierowcami McLarena, którzy jechali blisko niego przez niemal cały dystans. Bardzo dobrze spisał się również Lance Stroll, który w swoim stylu nadrobił pozycje na starcie, a potem udawało mu się utrzymywać odpowiednio konkurencyjne tempo. Wykorzystał przygody konkurentów i zdobył dwa punkty. Kanadyjczyk również bardzo lubi tor w Baku na którym zawsze punktuje. Dla tej stajni podwójne punkty to znakomity wynik, szczególnie że cały czas ich bolid nie spisuje się tak jak tego oczekują.
McLaren wreszcie miał wyścig w którym obaj kierowcy nie mieli żadnego pecha i mogli skupić się tylko na jeździe. To dało im na mecie dwie punktowane pozycje. Dziesięć zdobytych punktów dało im także awans na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Carlos Sainz zdobył swoje pierwsze punkty w tym roku, a tuż za nim wyścig ukończył Lando Norris. Brytyjczyk jechał na wyższej pozycji, ale zespół zaryzykował i ściągnął go pod koniec wyścigu po opony miękkie w czasie VSC. Jadąc na nich nie notował jednak na tyle dobrego tempa, aby móc odrobić stracony czas i jedną pozycję.
Kimi Raikkonen po starcie z alei serwisowej wywalczył jeden punkt. Fin bardzo szybko zjechał po nowe opony co okazało się w jego wypadku słuszną strategią. Nie notował nadzwyczajnego tempa, ale zrobił swoje. W tym sezonie zawsze zdobywa punkty, więc jest bardzo równy i solidny. Warto dodać, że został zdyskwalifikowany z wyników kwalifikacji za zbyt elastyczne przednie skrzydło. Fin miał awarię przedniego skrzydła dwa tygodnie temu w Chinach. Zespół nie zdążył wyprodukować nowego i korzystał z tego samego egzemplarza, co doprowadziło do dyskwalifikacji.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów znajdują się pod tym linkiem. Zaszło w nich do kilku istotnych zmian.
Omówienie wyników pozostałych kierowców i zespołów
Zespołem, który w ten weekend nie wykorzystał swojego potencjału jest Toro Rosso. Mieli naprawdę dobrą formę na zdobycie fajnych punktów, ale nic z tego nie wyszło. Kwiat miał problemy z utrzymaniem odpowiedniej temperatury opon, co doprowadziło do konieczności wcześniejszego pierwszego pit-stopu. Stracił także przez to parę pozycji. Mimo tej sytuacji jechał blisko punktów by ostatecznie zostać wyeliminowanym z wyścigu przez Ricciardo. Albon był na mecie 11, więc niewiele zabrakło mu do punktów. Na pewno częściowo przeszkodziła mu w tym strategia, bo mógł zjechać na swój pit-stop wcześniej. Albon także nie pomógł sobie lekkim uderzeniem w barierę na początku wyścigu, bo to miało potem wpływ na jego jazdę.
Antonio Giovinazzi był karnie przesunięty na koniec stawki i to ustawiło jego wyścig. Nie był w stanie nadrobić tylu pozycji, aby awansować do punktowanej dziesiątki. Raikkonenowi się tu dało, ale w przypadku Giovinazziego mam podobną sytuację jak przy Magnussenie: w ogóle ich w tym wyścigu nie dostrzegałem.
Renault niesamowicie zawiodło w Azerbejdżanie. Ich forma była bardzo słaba przez cały weekend ze szczególnym naciskiem na Hulkenberga, który zmagał się z problemami z bolidem. Dla niego jest to weekend do całkowitego zapomnienia. Ricciardo był w grze o punkty, ale popełnił bardzo duży błąd, który wyeliminował go z wyścigu, a przy okazji również Daniiła Kwiata. Australijczyk przesadził na hamowaniu, a potem cofając nie spojrzał prawdopodobnie w lusterka i mocno uderzył w bolid Rosjanina. Sędziowie słusznie przyznali mu karę przesunięcia o trzy pozycje na starcie kolejnego wyścigu. Renault miało zbliżyć się do czołowej trójki w tym roku, a start tego sezonu nic takiego nie pokazuje. Jeśli szybko nie dojdzie do przełomu w wynikach, to na pewno szefowie koncernu będą myśleć o zmianach w zespole.
Spore problemy miał także Haas. Zespół spodziewał się słabszego tempa, bo od początku sezonu nie mogą utrzymywać opon w odpowiednim oknie pracy. W Azerbejdżanie konkurencyjnej formy nie było. Grosjean trochę się wyróżniał, ale potem popełnił jeden błąd na hamowaniu, by później wycofać się z wyścigu po awarii pedału hamulca. Magnussen dla mnie w tym wyścigu był zupełnie niewidoczny.
Williams tradycyjnie na końcu stawki bez realnych szans na walkę z jakimikolwiek rywalami. Na samym początku wyścigu jeszcze utrzymywali się blisko konkurentów, ale im dalej w wyścig, tym ich straty rosły. W tym roku zawsze mamy dwa Mercedesy na czele i dwa Williamsy na końcu stawki. Na przełom w Williamsie nie ma co liczyć, a dwie kraksy w Baku prawdopodobnie opóźnią prace nad ewentualnymi poprawkami. Na deser dość kompromitująca sytuacja, bo bolid Kubicy został wystawiony na pasie serwisowym zbyt wcześnie za co Polak dostał karę przejazdu przez aleję w wyścigu. Pomyli się o dziewięć minut, a w F1 to jest prawdziwy wyczyn.
Podsumowanie
Za nami zaskakująco spokojny wyścig w Baku. Mercedes bije kolejne rekordy i ktoś musi im szybko przeszkodzić, bo inaczej czeka nas bardzo nudny sezon. Bottas prezentuje dobrą formę, więc przynajmniej nie ma dominacji jednego kierowcy. Ferrari jest blisko, ale wciąż im czegoś brakuje aby wygrać wyścig. Red Bull może liczyć na podia tylko przy problemach kierowców z czołówki. Reszta stawki (poza Williamsem) jest bardzo wyrównana, więc co weekend układ sił się zmienia. Za dwa tygodnie czeka nas tradycyjne nowe otwarcie sezonu, bo zespoły zawsze przywożą dużo poprawek na pierwszy europejski weekend.
Znalazłeś/aś błąd, lub literówkę w tym lub w jakimś innym wpisie na blogu? Zaznacz to słowo lub krótki fragment tekstu, wciśnij klawisze Ctrl + Enter, a następnie kliknij przycisk Send w okienku które się pojawi. Wyślesz tym samym zgłoszenie, a ja poprawię swój błąd.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: