Przedstawiciele Liberty Media cały czas zmieniają zdanie odnośnie kalendarza F1. Możemy być pewni pojawiania się nowych wyścigów od 2019 roku, ale czy naprawdę chcą tego kibice? Z drugiej strony Liberty Media jeszcze nie raz zmieni swoją koncepcję.
Kalendarz w 2018 roku
Zanim przejdziemy do nowych wypowiedzi szefów F1, trzeba poświęcić chwilę na kalendarz w przyszłym sezonie, bo ten ponownie ma liczyć 21 eliminacji. Nowościami w porównaniu z tegorocznym układem będą wyścigi w Niemczech i we Francji, a z Formuły 1 znika wyścig w Malezji. W tym momencie kontrakty ma podpisane 19 torów, ale według pojawiających się informacji nowe umowy dla Chin i Singapuru to tylko formalność.
Australia zgłosiła już oficjalnie chęć przesunięcia swojego wyścigu o tydzień wcześniej, czyli na połowę marca. W ostatnią niedzielę marca w Australii startuje sezon ligi futbolowej (lokalna odmiana futbolu amerykańskiego), która jest tam zdecydowanie najpopularniejszym sportem. Organizacja wyścigu F1 w ten sam weekend powoduje, że o Formule 1 nie mówi się tyle, ile powinno się mówić w mediach. Tego typu zmiana jest logiczna i było tak już dawniej. Dlatego moim zdaniem nie będzie z tym żadnych problemów. Dla nas ma to jeden minus, bo wyścig zostanie rozegrany jeszcze przed zmianą czasu z zimowego na letni, więc zacznie się o godzinie 6:00 polskiego czasu.
Niemcy na 99% ponownie znajdą się w kalendarzu F1 w lipcu. Problem jest natomiast z Francją, bo organizator widziałby termin sierpniowy. We Francji sierpień to okres urlopowy i wyścig F1 ściągnąłby na Lazurowe Wybrzeże kolejnych turystów. Problem jest, bo sierpień to w F1 tradycyjnie czterotygodniowa przerwa. Jej skrócenie jest wykluczone, dlatego ewentualnie Francja dostałaby ostatnią niedzielę sierpnia, czyli miejsce GP Belgii. To oznaczałoby przesunięcie wyścigów w Belgii i we Włoszech o tydzień lub dwa, na terminy wrześniowe. Belgia nie będzie temu przychylna, bo u nich sierpień to także okres wakacyjny. Powstaje w ten sposób sytuacja patowa. Organizacja GP Francji wcześniej też jest wątpliwa. W maju jest wyścig F1 w pobliskim Monaco, więc organizacja GP Francji w pobliżu nie będzie trafionym wyborem (całą uwagę przykuwa zawsze Monaco). Moim zdaniem najlepszy termin to czerwiec, ale wtedy trzeba by przenieść gdzieś GP Azerbejdżanu.
Trudno powiedzieć czy Liberty Media planuje większe zmiany w układzie kalendarza w 2018 roku. Moim zdaniem skończy się na kilku roszadach i bardziej logicznym ułożeniu kalendarza. Bernie Ecclestone często podejmował decyzje dotyczące harmonogramu, które nie były do końca trafione. Urealnienie układu wszystkim wyjdzie na dobre. Co mam na myśli mówiąc o nietrafionym układzie? W tym roku mamy wyścig w Austrii i tydzień później w odległym o kilkaset kilometrów torze Silverstone. Dwa tygodnie później wszyscy wracają na Węgry. To generuje tylko niepotrzebne podróże dla wszystkich, w tym kibiców.
Plany Liberty Media na przyszłość
Sean Bratches, który odpowiada za kwestie komercyjne w nowych władzach F1, a więc za m.in. układ kalendarza, powiedział ciekawe rzeczy podczas imprezy z okazji 40-lecia zespołu Williams na torze Silverstone. Bratches otwarcie mówi o tym, że od 2019 roku planują więcej niż 21 wyścigów w kalendarzu. Szef F1 chce także unikać podwójnych weekendów (dwa wyścigi organizowane w dwie kolejne niedziele), a także zwracać uwagę i unikać kolizji z innymi sportami. Z jego ostatnim postulatem zgadzam się w 100%, bo wielokrotnie zdarzały się sytuacje, gdy GP Wielkiej Brytanii odbywało się o tej samej porze co finał męskiego Wimbledonu, a GP Kanady co dwa lata pokrywa się godzinowo z meczami na ME lub MŚ w Piłkę Nożną. Tego typu kolizje są bez sensu, a można ich łatwo uniknąć. F1 ma też bardziej współpracować z innymi seriami motosportu, aby kolizji wyścigów było jak najmniej, co akurat jest nie do uniknięcia, bo wyścigów jest za dużo.
Bratches chce dłuższego kalendarza z mniejszą liczbą podwójnych weekendów. Nie wydaje mi się, aby przemyślał tą wypowiedź. 21 wyścigów co dwa tygodnie to 42 tygodnie. Doliczmy do tego przerwę wakacyjną, to wychodzi nam 45 tygodni. Przypominam, że w roku są 52 tygodnie. W takim układzie sezon zaczynałby się na początku lutego i kończył w grudniu. Chcąc powiększyć kalendarz, to liczba podwójnych weekendów musi wzrastać, bo nie ma innej możliwości. Dzięki logicznemu ułożeniu torów pod względem geograficznym da się tak ustalić całe zmagania, że mimo większej liczby wyścigów, liczba podróży lotniczych i czasu spędzonego poza domem wcale się nie zwiększy. Ja już kiedyś sugerowałem i cały czas trzymam się tego, że da się mieć 24 wyścigi w kalendarzu trwającym od marca do końca listopada z przerwą wakacyjną. Trzeba je tylko logicznie ułożyć pod względem geograficznym. Bratches sugeruje, że będą podchodzić do układania kalendarza biorąc pod uwagę geografię i kontynenty, co pozytywnie wpłynie na tą kwestię. Przesadził jednak mówiąc, o tym że chce mniej podwójnych weekendów.
Przedstawiciele Liberty Media regularnie zmieniają pomysły. Raz jest mowa o 25 wyścigach, potem o 20, ale robieniem z nich tygodniowych wydarzeń, potem znowu o większej liczbie. Chase Carey mówił niedawno, że mają 30 potencjalnych kandydatów do organizacji wyścigów. Bratches teraz powiedział, że będą aktywniej szukać potencjalnych wyścigów w lokalizacjach, które ich interesują. Nie będą czekać tylko na przychodzące oferty. Jeżeli kalendarz będzie dłuższy to wykluczone jest robienie z poszczególnych wyścigów większych wydarzeń, bo nie ma na to czasu. Dlatego w Liberty muszą to dokładnie przemyśleć. Jestem pewny, że w kolejnych miesiącach będą pojawiać się kolejne pomysły na kalendarz, często ze sobą sprzeczne. Nie do uniknięcia są nowe wyścigi, szczególnie drugi w USA. Kalendarz może jednak nie rosnąć, bo jest kilka potencjalnych wyścigów, które z rożnych przyczyn mogą w kolejnych latach z F1 zniknąć.
Ile wyścigów według was powinien liczyć kalendarz F1? Zapraszam do udziału w ankiecie poniżej (głosowanie nie przeładowuje strony).
Sorry, there are no polls available at the moment.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: