Honda może uznać sezon 2018 za udany. Z sukcesem udało im się wprowadzić do silnika wiele poprawek, a pod koniec sezonu pod względem mocy dogonili (a być może nawet przegonili) Renault. Honda ma ambitne plany na 2019 rok i współpraca z Red Bullem zapowiada się bardzo dobrze.
Na blogu regularnie śledzę poczynania Hondy od momentu jej powrotu do Formuły 1 jako dostawcy jednostek napędowych. Honda powróciła w 2015 roku i przez trzy pierwsze sezony współpracowała z McLarenem, ale ta kooperacja zakończyła się całkowitą klapą i burzliwym rozstaniem wraz z końcem 2017 roku. W 2018 roku Honda rozpoczęła współpracę z Toro Rosso. Miniony rok był o wiele spokojniejszy, bo ten zespół nie wywierał na Hondę presji, a inżynierowie z Japonii mogli spokojnie pracować nad ulepszeniami. Te wszystkie działania miały na celu przygotowania na sezon 2019, gdy Honda rozpocznie współpracę z Red Bullem. Za rok presja znowu się pojawi, bo Red Bull oczekuje silnika, który umożliwi im walkę o najwyższe cele. Biorąc pod uwagę przebieg minionego sezonu, to zespół należący do producenta napojów energetycznych może naprawdę optymistycznie patrzeć na 2019 rok.
Współpraca Hondy z McLarenem zakończyła się klapą. Popełniono tam wielu błędów z obu stron, więc ta kooperacja przestała się sprawdzać. Obie strony doszły do ściany i McLaren kosztem wielomilionowego odszkodowania postanowił przedwcześnie rozwiązać umowę. Przyczyn tej decyzji było wiele, nie tylko niewystarczająca moc i niezawodność silników. Czy to była dobra decyzja? Z perspektywy finansowej na pewno nie, bo McLarenowi daleko do nadrobienia strat jakie w ich budżecie poczyniło odejście Hondy. Z perspektywy sportowej, jak popatrzymy na miniony rok również nie był to dobry ruch. McLaren przez trzy lata tłumaczył swoje przeciętne wyniki słabym silnikiem Hondy, a gdy zaczęli korzystać z Renault to ich forma wcale się nie poprawiła – zespół z Woking przygotował bardzo nieudany samochód na sezon 2018. McLaren rozstał się z Hondą w najgorszym możliwym momencie, bo na początku 2017 roku doszło do pozytywnych zmian u japońskiego producenta. Już końcówka sezonu 2017 dawała pozytywne sygnały, a w 2018 roku widzieliśmy szybki i skuteczny rozwój. McLaren w trakcie 2018 roku na pewno nie podjąłby decyzji o rozstaniu.
Przebieg sezonu 2018 z perspektywy Hondy
Honda korzystała w 2018 roku z silnika nazywanego RA618H. Powstał on w oparciu o konstrukcję z 2017 roku. Tym razem nie było przed sezonem wielkiej rewolucji w filozofii, a dalszy rozwój tej samej konstrukcji. Honda przygotowując pierwszą specyfikację na start sezonu skupiła się głównie na niezawodności. Podczas przedsezonowych testów kierowcy Toro Rosso pokonali wiele kilometrów, co było całkowitym przeciwieństwem tego co działo się z McLarenem w latach ubiegłych. Honda na GP Bahrajnu (drugi wyścig sezonu) wprowadziła poprawki do MGU-H z którymi nie wyrobiła się na start sezonu. Ich celem była poprawa niezawodności tego elementu, a to umożliwiło korzystania z pełnej mocy po raz pierwszy w 2018 roku. Podczas GP Bahrajnu Pierre Gasly zajął czwarte miejsce, co było najlepszym wynikiem dla kierowcy z silnikiem Hondy od 2015 roku. Tak dobry wynik był składową wielu czynników, ale pokazał, że w 2018 roku hybrydowa jednostka napędowa Hondy ma spory potencjał – po raz pierwszy coś takiego było widać.
Podczas GP Kanady Honda wprowadziła drugą specyfikację jednostki napędowej. W tym przypadku skupili się tylko na poprawie wydajności. Te ulepszenia zostały wprowadzone z sukcesem i zbliżyły Hondę do poziomu prezentowanego przez Renault. To był również decydujący moment w kontekście przyszłego sezonu. Honda tymi poprawkami ostatecznie przekonała Red Bulla do podpisania umowy na dostawę silników od 2019 roku.
Honda planowała wprowadzić trzecią specyfikację na GP Belgii, ale wycofała się z tego pomysłu. Mając już zapewnioną umowę z Red Bullem skupili się na pracach ukierunkowanych na 2019 rok. Prace nad przyszłoroczną specyfikacją poszły na tyle dobrze, że podczas GP Rosji udało się im wprowadzić trzecią specyfikację w 2018 roku, która została oparta o prototypowe rozwiązanie szykowane na 2019 rok. Nie wszystko poszło zgodnie z planem z wprowadzeniem tych ulepszeń i Honda musiała je na pewien czas odłożyć na półkę. Bardzo szybko wypracowali jednak odpowiednie rozwiązania i podczas GP USA pojawiła się specyfikacja 3,1 (oficjalnie była to nadal specyfikacja 3,0 ale wprowadzono do niej pewne poprawki). Kierowcy Toro Rosso mogli wtedy używać pełnej mocy nowej specyfikacji silnika Hondy i różnica była zauważalna. Skala tych poprawek została oszacowana na 0,4 sekundy na okrążeniu w trybie kwalifikacyjnym. Od tego czasu przedstawiciele Hondy na serio zaczęli mówić, że ich silnik ma więcej mocy niż Renault.
Problemem trzeciej specyfikacja była niezawodność. Honda rotowała częściami od momentu jej wprowadzenia i korzystała nadal z elementów w drugiej specyfikacji (np. przez cały weekend w Meksyku). Podczas ostatniego weekendu sezonu pojawiły się usterki w obu samochodach, które dotyczyły najnowszych elementów silnika. Honda miała zgodę od Red Bulla na testowanie czego chce pod koniec minionego sezonu. Dlatego wprowadzili specyfikację 3,0 która nie była w pełni przetestowana. Korzystając z niej podczas wyścigów dowiedzieli się więcej niż gdyby sprawdzano ją tylko w fabryce. To bardzo cenne informacje przed sezonem 2019.
Awaryjność Hondy to obecnie ich główny problem. Liczba zużytych elementów w 2018 roku jest jednak myląca, bo kilkukrotnie taktycznie brali dodatkowe części lub wprowadzali nowe specyfikacje, gdy dotychczasowe elementy nadal były sprawne. Awarii było o wiele mniej niż to widać w liczbach, ale z drugiej strony było ich dużo więcej niż w przypadku zespołów korzystających z silników Ferrari i Mercedesa. Fakt, że Honda mogła taktycznie dobierać dodatkowe części powodował, że nie musiały one wytrzymywać tak dużego dystansu jak powinny, co też ograniczało ryzyko awarii.
Nowe podejście Hondy przynosi pozytywne efekty
Honda wiosną 2013 roku zaczęła prace nad jednostką napędową dla Formuły 1. Honda pracowała niecałe dwa lata przed debiutem silnika na oficjalnych testach. Pozostali trzej producenci mieli więcej czasu na przygotowania przed sezonem 2014. Honda miała także mniejszy budżet oraz mniej pracowników niż rywale. Ich fabryka w Sakurze, którą wielokrotnie wychwalał Ron Dennis odstawała od fabryk trzech obecnych od wielu lat w F1 producentów. Honda nie było skłonna do pomocy z zewnątrz i samodzielnie chciała wszystko projektować. Początkowo bardzo dużym problemem był dla nich system talonów, który blokował rozwój całej konstrukcji.
W 2018 roku sytuacja wyglądała już inaczej. Jak wynika z doniesień płynących w ostatnich miesiącach z Japonii fabryka w Sakurze funkcjonuje lepiej dzięki wprowadzonym zmianom personalnym na najwyższych szczeblach. Prowadzono w niej również w ostatnich latach inwestycje. Honda rozwinęła niewielki ośrodek w Wielkiej Brytanii, który zajmuje się bieżącą obsługą silników. Otworzyli się na pracowników z zewnątrz w 2017 roku będąc pod dużą presją ze strony McLarena i to przynosi efekty. Honda również prawdopodobnie zwiększyła budżet na program F1, ale tutaj nie mamy konkretnych informacji. Z Japonii napływały w minionym roku doniesienia, że Honda zmobilizowała swoje inne działy (m.in. związane z lotnictwem i MotoGP) do pomocy przy pracach nad silnikiem do F1. Poprawki do MGU-H wprowadzone w Bahrajnie powstały przy pomocy działu zajmującego się konstrukcją samolotów.
Wydajność silnika Hondy na tle rywali
Faktyczna moc jednostek napędowych w F1 to tajemnica. Nikt oficjalnie nie podaje twardych liczb, jedyne co wiemy to nieoficjalne sugestie lub liczby podane przypadkowo przez szefów zespołów. Należy także pamiętać, że istnieje spora różnica w mocy maksymalnej podczas kwalifikacji, a z mocy dostępnej w wyścigach. Panuje powszechne przekonanie, że silniki Ferrari i Mercedesa przekroczyły w 2018 roku moc 1000 KM. Ferrari przegoniło Mercedesa i ma nad nimi niewielką przewagę pod względem mocy, która jest szacowana na maksymalnie 10 KM. Ferrari wykonało niesamowicie dobrą pracę, bo przegonili Mercedesa co jeszcze rok temu wydawało się nierealne. Dwaj pozostali producenci odstają, ale do końca nie wiemy jak bardzo.
Cyril Abiteboul z Renault kilkanaście dni temu powiedział w wywiadzie udzielonym Auto Motor und Sport, że w minionym sezonie Renault traciło pod względem mocy do Ferrari i Mercedesa około 15 – 20 kilowatów (20-27 koni mechanicznych) w wyścigach oraz około 40 kW (około 53 KM) w trybie kwalifikacyjnym. Słowa szefa Renault nie są konkretne, bo nie wiemy o której specyfikacji silnika Renault on mówi. Renault wprowadziło nową specyfikację pod koniec sezonu, ale korzystał z niej tylko Red Bull. Jeżeli to jest różnica do tej nowej specyfikacji z Red Bulla, to różnica nadal jest bardzo duża.
Przedstawiciele Hondy na poważnie mówią w ostatnich tygodniach, że ich silnik ma więcej mocy niż Renault. Nie wiemy jednak także o której specyfikacji Renault mówią. Możemy jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że obecnie między Renault, a Hondą występuje niewielka różnica. To dla Hondy bardzo duża zmiana, bo dawniej byli na czwartej pozycji ze sporą stratą. Za czasów McLarena ich stratę zwykle szacowano na 80 do nawet 100 KM do najlepszego silnika Mercedesa.
Honda w 2019 roku
Honda w 2019 roku będzie dostarczać silniki dwóm zespołom. W ostatnich miesiącach zwiększyli zatrudnienie w dziale wyścigowym, aby przygotować nowych pracowników. Ich ośrodek w Wielkiej Brytanii jest już na to zadanie gotowy. Bardzo dużym ułatwieniem jest dla nich to, że będą współpracować z Red Bullem i Toro Rosso. To stajnie mające jednego właściciela i będzie między nimi pełen przepływ informacji. Toro Rosso od 2019 roku ma wykorzystywać więcej części dostarczanych przez Red Bulla (szczegóły), co będzie kolejnym ułatwieniem. 2019 roku dostawca paliw i olejów dla obu zespołów będzie koncern ExxonMobil. Honda współpracowała z nimi przez trzy lata w McLarenie, więc doskonale znają tego partnera.
Honda powinna optymistycznie patrzeć na sezon 2019. Jeśli wszystko pójdzie sprawnie, to będą mieli okazję po raz pierwszy odnieść konkretne sukcesy od momentu powrotu do F1. Red Bull powinien przygotować bardzo dobry samochód, a z konkurencyjnym silnikiem będą walczyć o podia. Jeśli jednak pojawią się problemy po stronie silnika, to znowu pojawi się presja na Hondę i nie będzie gwarancji że uda im się przezwyciężyć problemy. Pamiętajmy, ze Honda wielokrotnie bardzo optymistycznie wypowiadała się o swoich planach. Ja podchodzę do tej sprawy z takim podejściem, że uwierzę w pozytywne efekty jak zobaczę konkurencyjny silnik na torze. Fakty są jednak takie, że od 2018 rok był dla Hondy najlepszy od momentu powrotu, jeśli podtrzymają dotychczasowy trend, to 2019 rok będzie jeszcze lepszy.
P.S. Powyższy tekst powstał na podstawie medialnych informacji z minionego roku (głównie japoński serwis Sportiva) oraz mojej wiedzy i obserwacji poczynań Hondy.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: