Sezon transferowy przed sezonem 2025 Formuły 1 zapowiada się bardzo ciekawie, bo nieliczni kierowcy mają aktualnie dłuższe kontrakty. Zespoły będą chciały zatrudnić dobrych zawodników już pod kątem rewolucji technicznej w 2026 roku, a to sugeruje sporo przetasowań.
W 2023 roku w temacie transferów kierowców nie dzieje się nic istotnego. Większość zawodników miała kontrakty obejmujące 2024 rok, więc nie było realnych możliwości na ciekawe roszady. Mercedes po przedłużeniu umów ze swoimi zawodnikami zamknął ostatnią możliwość na większe zmiany (szczegóły). Oczywiście cały czas jest szansa, że ktoś zerwie kontrakt, albo zostanie wypchnięty z zespołu, ale szanse na to są niewielkie. W momencie powstania tego artykułu pozostały dwa wolne miejsca w następcy ekipy AlphaTauri (będzie inna nazwa tej ekipy) oraz po jednym w Williamsie i w Sauberze na sezon 2024. Nie są to czołowe zespoły, więc rozważani są tam mniej znaczący kierowcy, dlatego nie spodziewamy się ważnych zmian w składach. Sytuacja się zmieni, gdyby doszło do jakiegoś zaskakującego ruchu personalnego.
Zupełnie inaczej będzie za rok, a co bardziej prawdopodobne już za kilka miesięcy. Tylko czterech kierowców ma aktualnie umowy obejmujące sezon 2025, a tylko jeden z nich również sezon 2026. Do tego grona można doliczyć Lance’a Strolla, ale tym razem z dużą gwiazdką, bo trudno powiedzieć ile potrwa jego kariera w F1, poza tym na pewno nie będzie kierowcą rozchwytywanym przez inne ekipy do roli lidera. W 2026 roku będzie rewolucja techniczna, siedem zespołów będzie miało ambicje walki o mistrzowskie tytuły, w tym sześć z nich będzie miało dostęp do fabrycznego silnika. Taki układ oznacza, że każda z tych ekip potrzebuje mieć w składzie bardzo mocnego kierowcę, który będzie zapewniał wyniki, a w wersji optymistycznej dwóch takich zawodników. W aktualnej stawce nie ma aż tylu kierowców, których można zaliczyć do kategorii „topowych”. Dlatego rynek transferowy będzie bardzo ciekawy i może dojść do różnych przetasowań. Zespoły będą szukać kierowców nie tylko na sezon 2025, ale podpisywać umowy obejmujące od razu sezon 2026, aby mieć zabezpieczoną przyszłość.
Fakt, że zespoły nie mają zakontraktowanych kierowców na sezon 2025 nie oznacza, że będą z tym czekać tradycyjnie do drugiej połowy 2024 roku. Możemy się spodziewać, że negocjacje z zawodnikami będą trwały wcześniej, już mamy pierwsze sygnały, że tak się dzieje. Dobrze zarządzany zespół musi działać już teraz, bo za kilka miesięcy może nie być już dostępnych odpowiednich kierowców.
Kierowcy z długimi kontraktami
Umowy wykraczające poza sezon 2024 aktualnie posiadają:
Max Verstappen – do końca 2028 roku w Red Bullu
Lewis Hamilton i George Russell – do końca 2025 roku w Mercedesie
Lando Norris – do końca 2025 roku w McLarenie
Dodatkowo opcje przedłużenia aktualnej umowy, która wygasa po sezonie 2024 mają:
Tego typu opcje nie są jednak żadnym gwarantem, że zostaną wykorzystane i obie strony będą zadowolone. Zawsze są w umowie jakieś warunki, które pozwolą uniknąć przedłużenia.
Oscar Piastri – McLaren
Pierre Gasly – Alpine
Pozostaje jeszcze Lance Stroll, który będzie jeździł w Astonie Martinie, dopóki on i jego ojciec będą chcieli. Trudno powiedzieć jaki jest aktualnie jego status, jak długo chce jeździć w Formule 1.
Zespoły, które będą chciały mieć topowych kierowców
Red Bull, Mercedes, Ferrari, Aston Martin-Honda, Alpine-Renault i Audi, to sześć ekip fabrycznych, które będą nastawiały się na walkę o mistrzowski tytuł od zmiany regulacji technicznych w 2026 roku, więc potrzebują czołowych kierowców. W tym gronie jest również zespół McLaren, który pozostanie na 95% (przynajmniej początkowo) ekipa kliencką, ale mają w pełni uzasadnione ambicje, aby walczyć o mistrzostwo. Jest więc siedem zespołów, które będą chciały zakontraktować najlepszych kierowców.
Red Bull
Red Bull ma jasnego lidera w postaci Maxa Verstappena, ale będzie musiał znaleźć mu partnera na sezon 2025. Trudno sobie wyobrazić, aby miał pozostać nim Sergio Perez. Stąd ostatnie próby podbudowania Daniela Ricciardo, które przerwała kontuzja oraz plotki o Lando Norrisie. Brytyjczyk idealnie pasuje na partnera Verstappena, bo jest bardzo dobrym kierowcą, koleguje się z Holendrem i kiedyś był blisko dołączenia do programu juniorskiego Red Bulla. Problemem jest jego umowa z McLarenem, która obowiązuje do końca 2025 roku. Poza tym czy Norris nie wolałby zostać jako lider coraz lepszego McLarena, niż ryzykować przechodząc do Red Bulla jako partner Verstappena? Plotki na temat jego przejścia do Red Bulla mocno nasiliły się w ostatnich dniach, Red Bull pewnie byłby skłonny wykupić jego umowę, ale mało prawdopodobne, że McLaren się na to zgodzi, bo aktualnie nie mieliby alternatywy. Znajdą się kierowcy, którzy będą chcieli dołączyć do Red Bulla, jeśli ten zespół wciąż będzie dominował.
Mercedes
Mercedes podpisując z wyprzedzeniem umowy z Hamiltonem i Russellem wypisał się z sezonu transferowego dotyczącego 2025 roku, ale aktualnie nie mają zakontraktowanego zawodnika na 2026 rok. Prawdopodobnie będą cierpliwie czekać na to, jak będzie wyglądać konkurencyjność ich bolidu i kierowców w przyszłym roku, a może nawet na początku 2025 roku, zanim podejmą decyzję. Hamilton jest bliski końca kariery, ale mogą go skusić zupełnie nowe samochody i zostanie na nieco dłużej. Russell wydaje się na ten moment pewniakiem do pozostania w Mercedesie na kilka kolejnych lat. Mercedes teoretycznie ma komfort i zapewnioną stabilizację w składzie.
Ferrari
Ferrari ma obecnie dwóch dobrych kierowców, których umowy kończą się po sezonie 2024. Stajnia z Maranello chcąc ich zatrzymać będzie musiała znacznie głębiej sięgnąć do kieszeni, bo Leclerc i Sainz są kuszeni przez inne zespoły. To są zawodnicy, których z uwagi na obecną sytuację kontraktową najłatwiej zatrudnić na 2025 rok. Sainz podobno miał już ofertę od Audi, a Leclerc od Astona Martina. Ferrari moim zdaniem będzie priorytetowo celować w przedłużenie umowy z Leclerciem na kolejne lata, ale dobra forma Sainza może zmienić ich nastawienie. Ferrari ma dobry i wciąż perspektywiczny skład, zostawienie go na dłużej będzie bardzo trudne.
Aston Martin – Honda
Aston Martin aktualnie opiera się o Fernando Alonso, który jeździ bardzo dobrze i ciągnie cały zespół do przodu. Hiszpan ma umowę na 2024 roku, z jego wypowiedzi wynika, że byłby zainteresowany dalszą jazdą w Formule 1. Alonso będzie miał 44 lata w 2025 roku, nie można na nim opierać przyszłości ekipy. W idealnym świecie Lance Stroll zostałby zwolniony, w jego miejsce zatrudniliby innego, dobrego kierowcę, który w 2025 roku tworzyłby parę z Alonso, a potem ten nowy zawodnik byłby liderem. Nie wiadomo jednak jakie są dalsze plany co do Lance’a. Na niekorzyść Alonso działa wejście Hondy do tej ekipy od 2026 roku, bo Honda niedawno nie chciała, aby on jeździł w zespole korzystającym z ich silników. Nie wiadomo czy ten zakaz w 2026 roku zostanie zniesiony czy pozostanie. Moim zdaniem najbardziej prawdopodobny scenariusz, to Alonso zostający tylko na sezon 2025, a na kolejny rok Aston Martin poszuka innego kierowcy. Tutaj możliwości są bardzo szerokie, może to być np. Tsunoda (ale nie w roli lidera), bo Honda pewnie przeniesie swoich juniorów z obozu Red Bulla do Astona Martina. Lawrence Stroll podobno jest najbardziej zainteresowany Charlesem Leclerciem, takie plotki pojawiają się w tym roku. Zasoby finansowe Astona Martina w połączeniu z Hondą pozwolą im zaproponować ogromną pensję, jeśli będą chcieli kogoś podkupić.
McLaren – (dostawca silnika nieznany)
Pierwsza połowa sezonu 2023 pokazała, że zamiana Ricciardo na Piastriego była strzałem w dziesiątkę. Piastri udanie zadebiutował w F1 i będzie z sezonu na sezon coraz lepszy. McLaren się cieszy, ale musi być gotowy na to, że zatrzymanie Australijczyka na dłużej będzie kosztowne. Mają opcję przedłużenia z nim umowy na sezon 2025, ale jeśli pojawi się zainteresowanie ze strony innego zespołu, to Piastri będzie mógł negocjować wysoki kontrakt. Z Lando Norrisem sytuacja wygląda podobnie, a nawet jeszcze gorzej, bo on już teraz zarabia bardzo dużo. Ma mieć pewną umowę do końca 2025 roku, ale potem będzie mógł odejść. Nasilają się jednak plotki, że Red bull chciałby go u siebie wcześniej. Zobaczymy czy jest taka możliwość, czy to tylko medialna gra. McLaren ma dwóch młodych i utalentowanych kierowców, więc powinien stawiać na nich długoterminowo, to jednak nie będzie proste, bo ci zawodnicy na pewno otrzymają oferty od innych stajni. Sytuacja przypomina tę z Ferrari, McLaren będzie musiał się postarać, aby utrzymać skład na dłużej.
Alpine – Renault
Alpine może być zespołem, gdzie zajdzie najmniej zmian. Trudno będzie im ściągnąć do siebie topowego kierowcę z innych ekip z czołówki, bo tamte ekipy mają bardziej ambitne plany i mogą zaoferować wyższy kontrakt. Aktualne skład – Ocon i Gasly – jest w porządku, moim zdaniem Alpine będzie starało się przedłużyć umowy z tymi kierowcami, bo to będzie najłatwiejsze do przeprowadzenia. Nie powinni się obawiać, że ktoś tych zawodników podkupi, bo na ten moment nie widać takich możliwości, notowania innych kierowców są wyższe.
Sauber – Audi
Audi to najciekawszy zespół, bo jest niemal czystą kartą jeśli chodzi o przyszłość. Valtteri Bottas medialnie zabiega o pozostanie w tej ekipie po zmianie z Saubera w Audi, ale czy Bottas to materiał na lidera fabrycznej ekipy? Fin będzie miał 36 lat w 2025 roku, a Audi będzie celować w długoterminowy projekt, oni wiedzą, że nie będą wygrywać od początku. Audi potrzebowałoby młodszego i utalentowanego kierowcy. Według plotek kandydatem do tej roli jest Carlos Sainz, który spełniałby warunki, również marketingowe, bo np. teraz jego ojciec jest związany z Audi. Niemiecki kierowca w niemieckim Audi byłby mile widziany, ale nie ma nikogo takiego. Mick Schumacher nadaje się w wersji bardzo optymistycznej jako numer dwa w takiej ekipie, na pewno nie jako lider.
Kierowcy, którzy mogą się przebić
Spore przetasowania w zespołach dają szanse dla pewnych zawodników, aby trafić do czołowych ekip. Alexander Albon powinien być rozchwytywanym zawodnikiem, podobno interesuje się nim kilka ekip. Aktualny kierowca Williamsa odbudował swoją formę i aktualnie jest jednym z pozytywnie wyróżniających się zawodników. Bardzo mało prawdopodobne, że Williamsowi uda się go zatrzymać. W tym czasie powinny również wzrosnąć notowania np. Piastriego, a Tsunoda zyska szansę trafienia do lepszej ekipy. W związku z tym, że nie widać naprawdę utalentowanych młodych kierowców poza F1, to topowe zespoły będą rozważać zawodników będących aktualnie w stawce.
Potencjalny nowy zespół
Jeżeli do Formuły 1 wejdzie dodatkowy zespół, zbudowany od zera, to tam będą chcieli ściągnąć doświadczonego kierowcę, a być może dwóch. Jeżeli to będzie Andretti-Cadillac, to będą chcieli mieć zawodnika z USA, prawdopodobnie Coltona Hertę z IndyCar (jeśli będzie miał superlicencję), bo to jest im potrzebne z marketingowego punktu widzenia. Obok niego musi być doświadczony kierowca z F1, który wie jak ten sport działa i będzie mógł dawać konkretne wskazówki dotyczące samochodu. To będzie bardzo dobre i wysoko płatne miejsce dla jakiegoś starszego zawodnika, który jest blisko emerytury. Mogę tutaj wymienić np. Valtteriego Bottasa, Daniela Ricciardo czy Sergio Pereza, którzy byliby dobrymi kandydatami.
Podsumowanie
Bardzo często w świecie F1 bywało tak, że gdy zbliżał się moment, gdy wielu zawodnikom kończą się umowy, to pewne kontrakty były podpisywane z dużym wyprzedzeniem. Tym razem powinno być podobnie, bo jeżeli ktoś będzie czekał z wyborem kierowcy do połowy sezonu 2024, to może się okazać, że najciekawsi zawodnicy będą mieli już wtedy kontrakty. Są spore szanse na przetasowania w składach czołowych zespołów od 2025 roku.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: