Piątkowe treningi przed 16 w historii wyścigiem o GP Malezji Formuły 1 spowodowały trochę zmian w ogólnej sytuacji w stawce od czasu wyścigu w Australii. Po pierwsze różnice czasowe w czołówce są minimalne. Mercedes GP wciąż prowadzi, ale to są tylko ułamki sekundy. Po drugie wróciły dyskusje o oponach, które na tym torze tradycyjnie szybko ulegają degradacji. A jak dodamy do tego kolejne problemy techniczne w kilku zespołach, ogromne upały, z temperaturą asfaltu przekraczającą 50 stopni Celsjusza i deszczowy chmury wiszące nad torem, to zapowiada się emocjonująca sobota i niedziela na torze Sepang.
Patrząc na czasy dłuższych przejazdów podczas drugiego treningu, to najszybszy wydaje mi się wciąż Mercedes GP, za nim jest Red Bull, a później Ferrari z Williamsem. Takie jest moje odczucie po dwóch treningach. Natomiast różnice są bardzo małe. Ale w przypadku zespołu Mercedes GP najszybciej pojawia się spadek tempa spowodowany degradacją opon. Mam tu na myśli długie przejazdy na pośrednich oponach. Ich kierowcy nie zrobili dłuższych przejazdów na twardej mieszance, więc nie wiadomo czy na niej również mają problemy. Będą musieli zmienić coś w ustawieniach przez noc. Ale jeśli nic to nie da, to Rosberg z Hamiltonem jako pierwsi pojawią się po nowe opony w okolicy nawet 8, 9 okrążenia. Jeśli na twardych oponach będzie lepiej, to nic na tym nie stracą, bo ich rywale będą musieli odpowiedzieć na ich pit-stopy swoimi wcześniejszymi zjazdami. W końcu na nowych oponach jedzie się wyraźnie szybciej. Gorzej jak będą musieli pojechać na jedną zmianę opon więcej. To jest szansa dla ich rywali. Ale wystarczy wyjazd SC w odpowiedniej chwili – na co są duże szanse – i Mercedesy wyjdą z opresji.
Bardzo pozytywnie zaskoczyło dzisiaj Ferrari, a szczególnie Raikkonen, który w obu sesjach był drugi. Straty do Mercedesów są minimalne. Nieporównywalnie mniejsze niż w Australii. W ogóle w Australii większość zespołów podeszło do wyścigu bardzo zachowawczo. A to z tego względu, że podczas testów nie sprawdzono wszystkiego. Teraz wiedzą na ile stać bolidy i jak szybko można nimi jeździć. Do tego trzeba dodać poprawki w ustawieniach. Stąd mniejsze różnice w czasach. Mercedes już w Australii był bardzo dobrze przygotowany, zrobili najwięcej symulacji podczas testów i to dało im przewagę. W Malezji powinniśmy zobaczyć, ile ona faktycznie wynosi.
Red Bull prezentuje się znakomicie. Są najszybsi w drugim sektorze. Gdzie potrzebny jest docisk aerodynamiczny z uwagi na szybkie zakręty. To kolejny dowód na to, ze RB10 to bardzo dobry bolid. Renault wciąż poprawia oprogramowanie nowej jednostki napędowej. Red Bull znowu może wrócić do wygrywania. Williams może mieć trudności z osiągnięciem podium. A po wyścigu w Australii wydawało się, że są drugą siłą. Inni szybko się rozwijają.
McLaren zapowiadał spory pakiet poprawek i zmian w ustawieniach na Malezję, który miał dać 0,5 sekundy. Podczas treningów nie było widać poprawy tempa. Ale to może być oznaka skupienia się na testowaniu. Największa zmiana to nowy nos, wyraźnie większy od poprzedniego. Ktoś tu chyba miał kompleksy na temat długości… Poza tym po raz drugi z rzędu ExxonMobil jest bardzo widoczny na bolidzie, pod markami Mobil 1 i Esso (to nowość). Sytuacja z Australii według zapewnień miała być jednorazowa. Być może podpisali jakiś aneks do umowy.
Czasy okrążeń są wyraźnie słabsze niż rok temu. Utrzymuje się różnica podobna, jak w Australii czyli około 3,5 sekundy wolniej. Z każdym wyścigiem powinno być szybciej, ale nie zanosi się, aby dogonili ubiegłoroczne konstrukcje. Pewnie nastąpi to dopiero w 2015 roku. Prędkości maksymalne nie są tak duże, jak można się było spodziewać po testach. Dochodzą do 320 km/h, czyli szybciej o 13 km/h niż w ubiegłym sezonie. Rosberg podczas testów w Bahrajnie powiedział, że 360 km/h jest możliwe w Szanghaju. Ale wygląda na to, że zespoły nie skupiają się na tym aspekcie. Kluczem będzie odzyskanie docisku, bo tegoroczne bolidy najwięcej tracą do ubiegłorocznych w szybkich zakrętach. A dojście do zeszłorocznych wartości docisku aerodynamicznego wydaje się nierealne. Ograniczenia regulaminowe są zbyt restrykcyjne. Nie widać, żadnej sporej luki.
Kilka zespołów wciąż ma spore problemy techniczne. Każe awaria sprawia większe problemy z uwagi na nowe, bardziej skomplikowane konstrukcje. Sytuacja pastora Maldonado wygląda nieciekawie. Znowu wymieniono mu pewne elementy silnika, których liczba jest ograniczona do 5 na sezon. Na pewno mu ich zabraknie pod koniec sezonu.
And when we say raining hard, we’re not exaggerating…#F1 pic.twitter.com/iK4J4TbBca
— Pirelli Motorsport (@pirellisport) March 28, 2014
Nad torem Sepang przeszła dzisiaj ulewa około 16:40 czasu lokalnego (zdjęcie powyżej zamieszczono później, ale pokazuje tak wyglądały opady). Deszcz był intensywny, ale dość krótki. Pamiętajmy, że w tamtym klimacie tego typu sytuacje występują prawie codziennie późnym popołudniem. W piątek drugi trening zakończył się o 15:30. I do tego czasu deszcz nie padał. Ale kwalifikacje i wyścig zaczynają się o 16:00. Więc szansa na deszcz podczas tych sesji bardzo wzrasta, bo są rozgrywane akurat w porze opadów. Bardzo się zdziwię, jeśli w sobotę albo niedzielę nie popada nam w czasie F1. A to pewnie doprowadzi do przerwania sesji. W końcu teraz w F1 nie jeździ się podczas intensywnego deszczu. Asfalt jest bardzo nagrzany, więc szybko wyschnie po opadach. A z drugiej strony deszcz wyraźnie zmniejszy nam temperatury, co pomoże z zarządzaniu oponami i w chłodzeniu silnika.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: