Jeśli zespół Formuły 1 ma szybki bolid, to ma szanse na duże pieniądze od sponsorów. Im lepsza forma tym większe zainteresowanie potencjalnych sponsorów, a więc tym łatwiej utrzymać się na szczycie. Gorzej, gdy trafia się w odwrotną spiralę. W obecnej stawce są przykłady dla obu tych tendencji.
Wiele piszę o fatalnej formie McLarena w tym sezonie. Ta forma coraz bardziej dobija finanse zespołu, który cały czas ma aspirację do bycia topową stajnią i nie godzi się na niskie stawki od potencjalnych partnerów. Od początku 2013 roku rozpoczął się okres słabszych wyników zespołu. Wraz z końcem tamtego sezonu odszedł wieloletni sponsor tytularny – Vodafone, który zasilał budżet zespołu kwota przekraczającą 70 mln $ rocznie. O ich odejściu wiadomo było wiele miesięcy wcześniej i zespół zapewniał, że pojawi się nowy główny sponsor. Nic takiego się nie stało. A słaba forma zespołu powoduje, że znalezienie firmy będącej w stanie zapłacić duże pieniądze jest bliskie zeru.
McLaren tracił w ostatnim czasie także innych partnerów, a jeśli udało się pozyskać nowego sponsora, to tylko w ramach niewielkich umów. Zespół wciąż ma wielki budżet, który w tym roku prawdopodobnie przekroczy 300 mln $. Udaje się tego dokonać dzięki Hondzie oraz sile całego koncernu. Sam McLaren radzi sobie coraz lepiej finansowo dzięki sprzedaży samochodów drogowych i innych usługach. Te pieniądze pomagają zespołowi F1. Nie do końca się to udaje, o czym napisał ostatnio Forbes. Cały McLaren miał 61 mln $ długów na koniec 2013 roku (Źródło). Sytuację poprawiła Honda. Japończycy dają zespołowi darmowe silniki plus wsparcie techniczne, pokrywają połowę pensji kierowców oraz przekazują 25 mln funtów w ramach sponsoringu.
McLarenowi została obecnie garstka kluczowych, dużych sponsorów: ExxonMobil, Johnnie Walker, SAP. Doniesienia jakie pojawiły się podczas GP Włoch sugerują, że z zespołu po tym sezonie po 10 latach odejdzie Johnnie Walker, oraz Santander (Źródło). Zespół tego nie zdementował, a zwykle wszelkie tego typu informacje są natychmiast wyjaśniane. Santander po śmierci swojego prezesa Emilio Botina w ubiegłym roku prawdopodobnie wycofa się z F1. To Botin stał za sponsoringiem zespołów w których jeździ Fernando Alonso. Fakt, że po przejściu Alonso do McLarena nie widać logotypu banku na bolidach było sygnałem pożegnania się z F1. Santander płaci McLarenowi 5 mln funtów rocznie. Umowa Santandera z Ferrari wygaśnie po sezonie 2017 i jest wiele więcej warta.
W 2013 roku Johnnie Walker zaproponował 43 mln funtów, czyli około 65 mln $ za stanie się sponsorem tytularnym McLarena. Ron Dennis odrzucił tę propozycję uważając ją za niską. Dennis niezwykle wysoko ceni możliwość reklamy na bolidach McLarena. A te jeżdżąc słabo, są rzadko pokazywane w telewizji i nie znajdą chętnego który zapłaci duże pieniądze. Przez ostatnie dwa lata wymieniano wiele firm, jako potencjalnych głównych sponsorów zespołu. Ale nic z tego nie wyszło. Johnnie Walker płaci teraz 15 mln funtów rocznie, a umowa wygasa po sezonie. I jak wynika z podanego wyżej źródła jest bardzo zagrożona.
Na drugim biegunie jest Ferrari. Scuderia dysponuje ogromnym budżetem, bo może sobie na to pozwolić. W ostatnich dniach ogłoszono przedłużenie umowy z firmą Shell o kolejne 5 lat (Źródło). Poprzednia umowa była warta 38 mln $ rocznie. Trudno sobie wyobrazić, aby obecna opiewała na mniejszą kwotę. Shell to kluczowy partner technologiczny Ferrari, który dostarcza im paliwa i smary. Ich znaczenie po wprowadzeniu silników V6 Turbo w 2014 wzrosło. Kluczem do najlepszej wydajności jest efektywność. Ferrari ściśle współpracuje z Shellem dzięki czemu ich silnik zyskuje moc.
Ferrari przedłużyło również najbardziej tajemniczą i wielomilionową umowę z Philipem Morrisem (KLIK). Jak pisałem niedawno, Ferrari dzięki specjalnym bonusom otrzymuje najwięcej pieniędzy od FOM – KLIK. Sumując te pieniądze z wpływami od wszystkich sponsorów, a także zarobek za sprzedaż silników, to spokojnie mogą uzbierać 400 mln $. Ferrari w przyszłym roku pojawi się na giełdzie. Wreszcie otrzymamy jawne raporty finansowe, podobnie jak to dzieje się z Williamsem. Wtedy powinniśmy zyskać lepszy wgląd w wielkość umów sponsorskich zespołu.
Zespołem, któremu udało się przełamać negatywną spiralę jest Williams. Zespół wyraźnie odżył od 2014 roku. Zrobili świetny bolid, w najlepszym momencie zawarli umowę z Mercedesem. Zespół dołączył do czołówki, co przekłada się na finansach. A jeszcze w 2013 roku bez pieniędzy od PDVSA z Wenezueli ich przetrwanie byłoby zagrożone. Zespół szykuje się obecnie do zwiększenia dochodów od obecnych sponsorów. Większość umów została podpisana, gdy zespół był w słabszej formie. Teraz powierzchnie reklamowe są dużo drożne i to ma być dla nich sposób na wzrost dochodów.
Poniżej bardzo ciekawy cytat z wypowiedzi Claire Williams (Źródło):
„Jeśli ktoś przyjdzie do mnie i zaoferuje sponsoring naszego zespołu za 10 mln funtów, to przyjmę ofertę bez wahania i dam mu tyle atutów (powierzchni reklamowych itp.) ile mogę, ale nie przesadzę i nie dam mu ich za dużo. Potrzebuję tych 10 milionów funtów. Nie odmówię tylko dlatego, że potrzebuję 40 mln funtów. Muszę utrzymać mój zespół.”
Bardzo możliwe, że do Formuły 1 wejdzie Aston Martin. Firma obecnie sprawdza, czy będzie to dla nich opłacalne. W grę wchodzi partnerstwo z jednym z zespołów, które korzystają z silników Mercedesa: Force India lub Williams. Dla obu tych zespołów taka umowa byłaby potężnym zastrzykiem finansowym. Jest porównywalna do umowy jaką obecnie ma Red Bull z Infiniti. To Red Bull, gdy liczył na silniki Mercedesa zaproponował Astonowi Martinowi wejście do F1. Kwestia zmian w Red Bullu zasługuje na osobny wpis. Jeśli uda im się zapewnić sobie silniki Ferrari już od przyszłego roku, to stracą wielkie umowy z Totalem i Infiniti – firmami powiązanymi z Renault. Będą też musieć płacić Ferrari za silniki. Ich finanse mocno ucierpią, znowu koncern Red Bulla weźmie na siebie ciężar finansowania zespołu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: