Philip Morris przedłużył wygasającą po tym sezonie umowę o sponsoringu zespołu Ferrari o trzy kolejne lata, jak donosi Bloomberg. Jedna z najbardziej lukratywnych, tajemniczych i niewidocznych umów sponsorskich świata sportu będzie kontynuowana. Co zapewni Ferrari stały dopływ ogromnych pieniędzy.
Philip Morris sponsoruje zespół Ferrari od 1996 roku, wcześniej przez wiele lat był głównym sponsorem McLarena. Po wprowadzeniu zakazu reklamy wyrobów tytoniowych napis Marlboro zniknął z bolidów zespołu Ferrari w 2007. Zastąpił go charakterystyczny kod kreskowy, który kilka lat później również został zakazany. W 2011 z oficjalnej nazwy zespołu zniknęło słowo Marlboro. Mimo tych wszystkich ograniczeń Philip Morris cały czas sponsoruje Ferrari i przelewa co roku na ich konto ogromne sumy pieniędzy. Koncern przedłużył umowę o kolejne trzy lata do 2018 roku (Źródło).
Umowy Ferrari z Philipem Morrisem były największe w F1. Liczone nie dziesiątkach, a w setkach milionów dolarów. I jednocześnie objęte dużą dozą tajemniczości, co jeszcze pogłębiło się gdy wprowadzono zakaz reklamy wyrobów tytoniowych. Obecna umowa obejmująca trzy sezony 2013-2015 według plotek jest warta 480 mln $, czyli 160 mln $ rocznie. Nie wiadomo ile warta będzie nowa trzyletnia umowa (2016-2018). Żadne warunki finansowe nie zostały ujawnione. Co ciekawe doszło do tego w ubiegłym roku, podczas posiedzenia zarządu koncernu. Ale nie ogłoszono publicznie przedłużenia umowy. Wszystko po to, aby nie zwracać dużej uwagi na to porozumienie.
Philip Morris promuje swoją umowę z Ferrari tylko w bardzo ograniczonym stopniu: w sklepach wolnocłowych na niektórych lotniskach, wybrani klienci i partnerzy biznesowi są gośćmi Ferrari na wyścigach. Oczywiście najbardziej z marką Marlboro kojarzy się malowanie bolidów Ferrari, a także obecne logo zespołu, które przypomina trochę paczkę papierosów. To jest ciekawa sytuacja, bo przecież Ferrari nie zmieni nagle kolorystyki bolidów. Więc dopóki będą one czerwone, to wciąż niektórym osobom będą się one kojarzyć z tą marką papierosów. Więc Philip Morris spokojnie mógłby zaprzestać finansowania zespołu.
Związki obu tych firm są dużo szersze. Prezes Ferrari, Sergio Marchionne jest nietatowym dyrektorem (non-executive director) w Philipie Morrisie za co otrzymuje 0,32 mln $ rocznie. Ma też akcje koncernu warte 5,2 mln $. Mauricio Arrivabene, obecny szef zespołu Ferrari przez lata był pracownikiem Philipa Morrisa, gdzie był odpowiedzialny z marketing. Arrivabene jako przedstawiciel Marlboro zasiał w komisji F1. W komisji F1 jest miejsce dla dwóch przedstawiciele sponsorów, a jednym z nich jest właśnie Philip Morris (więcej o procesie decyzyjnym w F1). Decyzja o tym, że Arrivabene zostanie szefem zespołu Ferrari zapadła podczas zebrania zarządu Philipa Morrisa w Maranello w sierpniu zeszłego roku.
Tylko z dwóch źródeł: Philip Morris i od FOM dzięki dodatkowym bonusom Ferrari inkasuje co roku ponad 300 mln $ przychodu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: