Od 2014 roku silniki ponowie zaczęły odgrywać decydująca rolę w osiągach bolidów. Mark Hughes – znany dziennikarz zajmujący się Formułą 1, przygotował analizę w której podjął się określenia tego, jak dobre są czołowe konstrukcje w sezonie 2015, gdy weźmie się pod uwagę sam bolid bez silnika.
Oczywiście do tego wyliczenia należy podejść z dystansem. Nie da się dokładnie określić tego, jaki wpływ na osiągi ma silnik, a jaki bolid. Poza tym różnice w wydajności poszczególnych silników nie są pewne w 100%. Producenci bardzo się kryją z tą informacją. Niektórym dziennikarzom udało się dojść do pewnych liczb, ale te w zależności od publikacji nieco się od siebie różnią.
Mark Hughes (Źródło) założył, że 10 koni mechanicznych warte jest 0,13 sekundy na jednym okrążeniu. Widziałem już założenia, że jest to 0,16 sekundy. Te wartości różnią się w zależności od toru. Hughes oparł swoje obliczenia o średnie straty w najszybszych okrążeniach kwalifikacyjnych. Trzeba podchodzić z dystansem do dokładnych liczb w dalszej części wpisu. Ale hierarchia bolidów wydaje mi się trafiona.
Najlepszy bolid, jak i silnik ma w tym roku Mercedes. Jego klienci dostają takie same jednostki napędowe (ale na pewno są różnice w oprogramowaniu i jego optymalnej integracji z podwoziem). Za stratę Williamsa do Mercedesa odpowiada w pełni bolid i jest to aż 0,8 sekundy na jednym okrążeniu. Na krętych torach w Monaco i na Hungaroringu, było widać że tegoroczny bolid Williamsa nie jest idealny. Williams w najlepszym możliwym momencie dla siebie przeszedł na jednostki napędowe Mercedesa.
Silnik Ferrari jest o 20 KM słabszy od Mercedesa, to odpowiada 0,26 sekundy na jednym okrążeniu. Jako, że Ferrari traci 0,8 sekundy, to ich bolid odpowiada za 0,54 sekundy. Wydaje mi się, że straty Ferrari nie są tak duże w tym roku i Hughes przesadził w oparciu się o wielkość 0,8 sekundy – są lepsi od Williamsa. Ferrari bardzo się poprawiło przez zimę, głównie za sprawą silnika (to jeszcze nie koniec). Bolid wciąż nie jest na najwyższym poziomie. James Allison musi się wykazać przed kolejnym sezonem.
Silnik Renault jest o 50 KM słabszy od Mercedesa. Co odpowiada za 0,65 sekundy straty na jednym okrążeniu. Red Bull traci 1 sekundę na okrążeniu. A więc ich bolid odpowiada tylko za 1/3 tej straty, czyli 0,35 sekundy. Niewiele słabsza jest konstrukcja Toro Rosso, co było widać w wielu wyścigach. Red Bull od GP Hiszpanii gruntowanie przebudował bolid, czego efekty widzieliśmy w lipcowych eliminacjach. Mają teraz lepszy samochód niż Toro Rosso.
Honda traci aż 130 KM, co odpowiada 1,7 sekundy na jednym okrążeniu. McLaren traci 2 sekundy na okrążeniu do Mercedesa. A więc ich bolid odpowiada tylko za 0,3 sekundy. Przy tak duzej stracie nie da się w pełni określić jej proporcji. To efekt domina. Słabszy silnik powoduje, że tempo w szybkich zakrętach nie jest tak dobre, jak mogłoby być. Mniejsza moc wpływa też na rozgrzewanie opon. Na pewno w przypadku Mclarena-Hondy, to silnik jest głównym winowajcom tegorocznych niepowodzeń.
McLaren ma w tym roku najlepszy bolid od 2012 roku (walczyli wtedy o tytuł), a mimo to wyniki są fatalne. Frustracja w zespole będzie narastać, jeśli Honda nie będzie się szybko poprawiać. Strata jest tak duża, że trudno oczekiwać żeby w 2016 roku dorównali najlepszym jednostkom napędowym. Ferrari dokonało wielkie poprawy przez zimę, ale jednostka napędowa Ferrari nie traciła aż tyle w 2014 roku do Mercedesa.
Podsumowując te obliczenia. Najlepszym bolidem dysponuje w 2015 roku fabryczny zespół Mercedesa. Za nim mamy McLarena, Red Bulla i Toro Rosso. Dopiero piąte miejsce ma Ferrari, a szóste Williams. Wszyscy producenci przygotowują poprawki swoich jednostek napędowych jeszcze w tym sezonie. Poprawki będą tym większe im strata jest większa. Szczególnie radze zwrócić uwagę na Renault. Jeśli uda się o połowę zmniejszyć deficyt po stronie silnika, a są na to szanse. To Red Bull powinien wrócić do systematycznej walki o podia.
Wydaje mi się, że hierarchia, jaka wyszła z obliczeń Marka Hughesa jest poprawna. Dwa zespoły: Red Bull i McLaren w tracie tego sezonu gruntownie przebudowali swoje bolidy. Dzięki temu udało im się znacznie zbliżyć do Mercedesa. Ferrari mimo wielu zmian nie jest tak blisko. Dlatego muszą nadrobić przed kolejnym sezonem na tym polu do rywali. Bo rywale na pewno otrzymają lepsze silniki.