Pojawia się coraz więcej informacji, że McLaren planuje dołączyć do serii IndyCar. Miałoby się to stać już w 2019 roku, a w cały projekt zaangażowany miałby być Fernando Alonso.
Informacje o tym, że McLaren szykuje się do regularnego udziału w serii IndyCar w ciągu ostatnich kilkunastu dni pojawiły się w różnych źródłach. Wydają się one na tyle pewne, że w tej chwili niewiadomą jest to, kiedy nastąpi debiut, a nie czy nastąpi. Dla McLarena udział w tej amerykańskiej serii jest bardzo logicznym ruchem z biznesowego punktu widzenia. Stany Zjednoczone są dla nich krajem, gdzie sprzedają najwięcej samochodów. Po pierwszych czterech miesiącach tego roku mają tam lepszą sprzedaż niż Lamborghini, a trend cały czas jest wzrostowy. Kilka tygodni temu świętowali sprzedaż samochodu numer 5 000 w USA. Przypominam, że McLaren zaczął sprzedać swoje samochody w 2011 roku, a roczna produkcja dopiero niedawno przekroczyła 3 000 sztuk rocznie (celują w 5 000 sztuk rocznie). To pokazuje, że USA są dla nich kluczowym rynkiem.
Udział Fernando Alonso w wyścigu Indy 500 w 2017 roku przyniósł McLarenowi bardzo duże korzyści marketingowe i na pewno przyczynił się do wzrostu zainteresowania marką w USA. Dlatego pójście za ciosem i regularne starty w serii IndyCar to logiczny ruch. McLaren dawniej startował regularnie w USA (równolegle do Formuły 1) w serii Can-Am, więc to nie byłoby dla tego zespołu nic nowego.
Gil de Ferran został w ostatnich dniach zatrudniony przez McLarena w roli konsultanta. Oficjalnie pracuje jako konsultant i doradca dla kierowców, ale nieoficjalnie to potwierdzenie planów na starty w IndyCar. Gil de Ferran to zwycięzca wyścigu Indy 500 oraz kierowca który odnosił bardzo duże sukcesy w amerykańskich seriach wyścigowych. Pomagał również Fernando Alonso rok temu w przygotowaniach i treningu przed udziałem w Indy 500. Jeśli McLaren planuje wystawienie własnego zespołu w IndyCar, to wiedza i doświadczenie Gila de Ferrana będą bardzo pomocne. Można spekulować, że obejmie on jedno z ważniejszych stanowisk (jak nie najważniejsze) w tym nowym zespole.
Obecne plotki sugerują, że McLaren miałby wziąć udział w serii IndyCar już w 2019 roku. W pierwszym sezonie startowaliby tam poprzez ścisłą współpracę z innym zespołem, a w kolejnym sezonie mieliby już całkowicie własny zespół z bazą w Woking. W 2017 roku podczas Indy 500 współpracowali z zespołem Andretti Autosport. Tym razem ta współpraca jest raczej wykluczona, bo ta stajnia korzysta z silników Hondy (w IndyCar jest dwóch dostawców silników: Honda i Chevrolet). Biorąc pod uwagę niedawny rozwód McLarena z Hondą, to są małe szanse że ponowiliby tak szybko współpracę.
Fernando Alonso w IndyCar
Z tym projektem wiąże się osoba Fernando Alonso. Hiszpan ma minimalne szanse na kolejny tytuł w F1, co jest jego głównym celem. McLaren nie daje takich nadziei, a Alonso zamknął sobie wcześniej drogę do zespołów, które są teraz w czołówce. Jego przejście do Mercedesa, Ferrari czy Red Bulla byłoby niesamowitą sensacją. Szanse są na to iluzoryczne, więc dla niego drogą do bycia zapamiętanym w sportach motorowych jest zdobycie potrójnej korony (szczegóły). Hiszpan ma kontrakt z Toyotą i wystartuje w 2018 oraz w 2019 roku w wyścigu Le Mans 24. Będzie miał tam duże szanse na zwycięstwo, bo Toyota dysponuje najlepszym samochodem i szykuje się tylko wewnętrzna walka o to który skład Toyoty wygra. Do kompletu Alonso brakuje mu jeszcze powtórnego startu w Indy 500. Hiszpan rok temu mówił, że brakowało mu doświadczenia z tymi samochodami w wyścigu, więc regularne starty w serii IndyCar na pewno by mu pomogły.
Z projektem McLaren-IndyCar wiąże się interesujący pomysł, że to Fernando Alonso miałby startować w McLarenie, ale w IndyCar w 2019 roku. To dałoby mu druga szansę udziału w Indy 500. McLaren w takim scenariuszu w Formule 1 miałby skład Stoffel Vandoorne – Lando Norris. W ten sposób upiekłby kilka pieczeni na jednym ogniu. W Formule 1 mógłby zadebiutować ich bardzo uzdolniony junior, a nie musieliby zwalniać Vandoorne’a którego wspierają od wielu lat. Mając zespół w IndyCar mieliby szansę na promocję w USA co poza sprzedażą samochodów zwiększyłoby ekspozycję dla ich sponsorów. McLarenowi brakuje sukcesów, a to sprawia, ze trudno pozyskać dużych sponsorów. Starty w IndyCar polepszyłyby ich pozycję w negocjacjach z potencjalnymi partnerami.
Finansowe koszty udziału w serii IndyCar są niewielkie w porównaniu do Formuły 1. McLaren (Ferrari również) jest także zainteresowany udziałem w serii WEC i wystawieniem tam własnych prototypów LMP1, gdy za kilka lat wejdą w życie nowe reguły. Jeżeli w F1 dojdzie do konkretnego ograniczenia kosztów lub wprowadzenia limitu budżetowego, to duże zespoły zamiast zwalniać pracowników będą mogły rozpocząć starty w innych seriach i w ten sposób zagospodarować zasoby.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: