Gorący temat ostatnich dni, to poprawa formy Red Bulla oraz sprzeczne zapowiedzi Mercedesa, że się już nie będą rozwijać lub będą mieć jednak poprawki. Co w tym jest prawdą oraz jak wpłynie to na ten i kolejny sezon Formuły 1?
Szefowie obu walczących o tytuł mistrzowski zespołów lubią w mediach opowiadać różne rzeczy, często celowo mijając się z prawdą. To element gry o czym już wspominałem na blogu (szczegóły). Doskonały przykład z ostatnich dni dotyczy Mercedesa. Najpierw Toto Wolff mówił, że nie będą mieć żadnych poprawek, a dwa dni później James Allison, że jednak będą mieć. W obozie Red Bulla wiarygodność oficjalnych wypowiedzi jest podobna. Dlatego nie warto brać ich za pewnik, a najlepiej poczekać na efekty na torze, bo tutaj bardzo wyraźnie widać, że te dwa zespoły zupełnie inaczej podchodzą do tego sezonu.
Przypominam, że ten sezon to początek nowej ery w F1. Obowiązują limity budżetowe, zespoły mają ograniczone możliwości. Red Bull i Mercedes musiały mocno ograniczyć swoje budżety i teraz są one na takim samym poziomie. Zamrożenie rozwoju wielu elementów bolidów z 2020 roku, sprawia że tegoroczny rozwój jest wolniejszy, bo wielu rzeczy nie można zmieniać. W 2022 roku będzie rewolucja techniczna i zupełnie nowe samochody. Warto jak najwcześniej przerzucić siły na rozwój kolejnego samochodu, bo to da przewagę nie tylko w 2022, ale i kolejnych sezonach. Kilka zespołów już w 100% pracuje nad przyszłorocznymi bolidami, a gdy największe stajnie nie mają przewagi finansowej, to one są w trudnej sytuacji, bo mocniej stawiając na 2021 rok, zmniejszą swoje szanse w kolejnym sezonie.
Mercedes ślimaczy się w tym sezonie
Mercedes w tym sezonie widoczne poprawki miał na GP Bahrajnu i GP Emilii-Romanii, czyli na samym początku sezonu. Były to rzeczy nie tyle poprawiające samochód, co eliminujące problemy zauważone na testach. Oczywiście mogli mieć później nowości, które są niewidoczne dla zewnętrznych obserwatorów. Mieli także rzeczy przywożone konkretnie pod dany tor. Mercedes koncentrował się dopracowywaniu ustawień i dostępnego pakietu. W poprzednich latach w trakcie sezonu mieli zwykle dwa, trzy większe pakiety poprawek. W tym roku nic takiego nie było.
James Allison powiedział po GP Styrii, że będą mieć pewne nowości podczas kolejnych wyścigów zarówno po stronie samochodu jak i silnika (pewnie po wakacjach gdy będzie wprowadzany trzeci egzemplarz). To są prawdopodobnie rzeczy już opracowane, bo jeśli wierzyć Wolffowi, to w tunelu aerodynamicznym pracują już w pełni nad sezonem 2022.
Jeżeli pamiętacie, to co się mówiło, a także o czym wspominałem na blogu, to Mercedes szybko zakończył rozwój w trakcie sezonu 2020. Pozwoliło to Red Bullowi ich niemal dogonić pod koniec zeszłego roku. Mercedes wtedy skupiał się na bolidzie na 2021 rok, bo chcieli mocno rozpocząć sezon, co pozwoliłoby im przerzucić siły na bolid na 2022 rok. Mercedes ma jednak problem, bo mocnego startu sezonu nie ma, Red Bull jest od nich lepszy. Ten fakt w nich najbardziej uderzył, bo teraz nie ma optymalnego scenariusza. Dalszy rozwój tegorocznego samochodu ma plusy i minusy, a nikt nie wie jak rozpocznie się kolejny rok.
Red Bull rozwija się jakby nie było limitów budżetowych
Red Bull do tej pory w tym sezonie miał tyle poprawek do swojego bolidu, co w poprzednich sezonach. Praktycznie co weekend mają nowości, zwykle są one bardzo widoczne. Podczas GP Portugalii wprowadzili bardzo duży pakiet poprawek aerodynamicznych, który szerzej opisałem na blogu – Szczegóły. W ostatnich tygodniach mieli nowe przednie i tylne skrzydło, podłogę oraz dyfuzor. To jest bardzo duża skala zmian. Zespół zapowiada kolejne poprawki, nie chcą odpuścić tego sezonu, bo mają realną szansę na zdobycie obu tytułów mistrzowskich.
Red Bull lepiej wyszedł na zmianach regulaminowych niż Mercedes przed tym sezonem, mniej na nich stracili. Pod koniec zeszłego roku już niemal dogonili Mercedesa pod względem samochodu, a główną różnicę robił silnik. W tym roku dzięki Hondzie zniknął ich ostatni słaby punkt. Red Bull jest mocny na każdym torze, bez względu na stosowane opony. Nie widać słabych punktów. Mercedes z nimi walczy jedynie gdy mają perfekcyjne weekendy.
Silnik Hondy
W ostatnich dniach głównym tematem jest przewaga Red Bulla na prostych względem Mercedesa. To jest obiektywny fakt, widać to w danych GPS z których korzystają zespoły, a także w czasach sektorów. Red Bull regularnie korzysta z mniejszego tylnego skrzydła niż Mercedes, a więc opór ich samochodu jest mniejszy, czyli prędkości maksymalne większe. Mercedes nie jest w stanie zrobić tego samego, bo wciąż ich słabym punktem jest docisk na tylnej osi i trakcja na wyjściach z zakrętów. Jeśli założą mniejsze tylne skrzydło, to stracą więcej w zakrętach i na wyjściu z nich niż zyskają na prostych.
Ta przewaga nie byłaby możliwa, gdyby nie silnik Hondy. Japoński producent przygotował w tym roku znacznie mocniejszy silnik, ale na starcie sezonu z powodu kłopotów z niezawodnością musieli nieco ograniczyć jego moc. Honda wprowadziła we Francji drugie sztuki silników, które mają taką samą specyfikację (rozwój jest zamrożony), ale są w nich poprawki dotyczące niezawodności. W ten sposób jest więcej mocy, bo teraz wykorzystują pełny potencjał silnika. Na początku roku były plotki, że moc została ograniczona z powodu problemów ze zbyt dużymi wibracjami MGU-H, ale teraz wydaje się, że przyczyna była inna. ExxonMobil przygotował nowy olej silnikowy, który wprowadzili w GP Azerbejdżanu. Ten olej pozwala silnikom Hondy pracować w wyższej temperaturze, dzięki czemu osiągają teraz pełną moc. Poprawki niezawodności plus nowy olej pozwoliły zwiększyć moc, medialne szacunki mówią o kilkunastu koniach mechanicznych więcej.
W tym momencie to jest kluczowa sprawa w walce z Mercedesem. Silnik Mercedesa prawdopodobnie wciąż jest najmocniejszy, ale już z niewielką przewagą. Bolid Red Bulla generuje więcej docisku z podłogi, więc mogą korzystać z mniejszego tylnego skrzydła czym zyskują na prostych. Mercedes nie ma na to odpowiedzi i teraz poprawa na tym polu jest z ich perspektywy najważniejsza.
Działania FIA
Jak to zwykle bywa w Formule 1, w walkę o najwyższe cele wmieszało się FIA. W 2020 roku, gdy dominował Mercedes nagle zakazano trybów kwalifikacyjnych w silnikach, a to sprawiło, że przewaga tego zespołu w kwalifikacjach mocno spadła. Od 2014 roku nikomu te tryby nie przeszkadzały, ale FIA znalazło kruczek, aby w ten sposób wyrównać układ sił. Po sezonie zakazali im jeszcze systemu DAS, a zmiany w regulaminie dotyczące aerodynamiki na 2021 rok bardziej uderzyły w Mercedesa. To sprawiło, że Red Bull, który systematycznie się poprawiał skorzystał dodatkowo na osłabieniu głównego rywala i wyszedł na prowadzenie. Dlatego w ostatnich tygodniach sytuacja się odwróciła. Nowe dyrektywy zmieniające testy elastyczności tylnych skrzydeł oraz pit-stopy uderzają w miejsca, gdzie to Red Bull miał przewagę. To akurat nie będzie mieć dużego wpływu na układ sił, ale Red Bull zostanie osłabiony.
W związku z awariami opon pojawiły się nowe zasady związane z ciśnieniami. Pirelli prawdopodobnie wprowadzi wzmocnione tylne opony od GP Wielkiej Brytanii, co pozwoli stosować niższe ciśnienia. To są działania związane z bezpieczeństwem, więc nie uderzające lub pomagające konkretnemu zespołowi. Na pewno jednak finalnie jeden z dwóch czołowych zespołów wyjdzie na tym lepiej. To może nie być koniec, bo Red Bull zabiega o nowe testy elastyczności przednich skrzydeł, bo tam Mercedes jest od nich lepszy.
Podsumowanie
Z perspektywy całej Formuły 1 najgorsze co może się stać, to faktycznie odpuszczenie przez Mercedesa rozwoju w tym sezonie. Red Bull jest z przodu i planuje kolejne ulepszenia. Jeśli Mercedes odpuści, to realna rywalizacja o oba mistrzowskie tytuły zakończy się od razu po przerwie wakacyjnej. Od początku roku wszyscy nastawiają się na pojedynek Hamiltona z Verstappenem do samego końca sezonu. Mieliśmy kilka odsłon tej walki, ale jeśli Red Bull ucieknie, to mamy koniec emocji. Verstappen to bardzo dobry kierowca, który mając do dyspozycji najlepszy bolid po prostu go wykorzysta. To może być powtórka z 2013 roku, gdy Vettel wygrał dziewięć ostatnich wyścigów w sezonie, bo pozostałe zespoły koncentrowały się na dużych zmianach regulaminowych na kolejny rok.
Dla F1 najlepsza byłaby wyrównana walka tych zespołów do końca roku. Wtedy mielibyśmy ciekawe wyścigi w tym sezonie. Dodatkowo dwa najlepsze aktualnie zespoły nie byłyby tak dobrze przygotowane do sezonu 2022 jak kilku ich konkurentów. To zwiastowałoby sporą zmian w układzie sił, jak między sezonami 2008 i 2009.
Trzeba teraz obserwować co zrobi Mercedes na Silverstone. Oni często w połowie lipca przywozili pakiety poprawek. Jeżeli mają coś w zanadrzu, to wtedy to powinni wprowadzić.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: