Daniel Ricciardo wkrótce podejmie decyzje o swojej przyszłości w Formule 1. To będzie jego najważniejsza decyzja, bo zaważy na kilku kolejnych latach, gdy teoretycznie powinien być w szczycie formy. Wygląda na to, że Ferrari nie jest już nim zainteresowane.
Zaczynając od sprawy Ferrari. Od kilkunastu dni z Włoch dochodzą bardzo proste sygnały odnoście tego kto będzie partnerem Sebastiana Vettela w 2019 roku. Będzie to albo Kimi Raikkonen, albo Charles Leclerc. W kwietniu napisałem tekst odnośnie tego jakie opcje na 2019 rok ma Daniel Ricciardo (szczegóły). Wtedy wydawało się, że kieruje się w stronę Ferrari, a za tym scenariuszem przemawiały plotki na temat jego wstępnej umowy z tym zespołem (opcja ta ma obowiązywać do końca czerwca). Sytuacja się zmieniła, bo Charles Leclerc zaczął imponować w Sauberze. Leclerc to junior Ferrari, który miał znakomite wyniki w niższych seriach. Wiadomo było, że on jest przyszłością Ferrari a jego dobra forma już w debiucie w F1 sprawiła, że Sergio Marchionne upatruje go w swoim zespole w najbliższym czasie. Zatrudnienie Ricciardo zamyka dla Leclerca drogę do Ferrari na co najmniej dwa kolejne sezony. Dlatego Ferrari teraz zastanawia się czy brać Leclerca już na 2019 rok, czy poczekać z jego debiutem na sezon 2020, a na kolejny rok podpisać ostatnią umowę z Raikkonenem. Obie te opcje są moim zdaniem równie możliwe. O wszystkim zadecydują kolejne tygodnie i forma tych kierowców w kolejnych weekendach.
Mało możliwości dla Ricciardo
Daniel Ricciardo mówi we Francji przed wyścigiem na torze Paul Ricard, że podobało mu się to co zrobił Lewis Hamilton w Mercedesie. Czyli przejście do zespołu, który dopiero przygotowywał się do walki o najwyższe cele. Ricciardo chce także dwuletniej umowy 2019 – 2020. Co jest logicznym wyborem, bo w 2021 roku w F1 będzie nowe otwarcie.
Gdy Ferrari zrezygnowało ze starań o Ricciardo, a Mercedes prawdopodobnie nie zmieni swojego składu, to opcje dla Australijczyka mocno się skurczyły. Pozostały trzy z czego dwie są mocno niepewne. Najbardziej oczywista sytuacja to pozostanie w Red Bullu. Ten zespół będzie teraz korzystał z silników Hondy co na pewno wpłynie na ich formę, ale trudno powiedzieć w jakim stopniu. Honda regularnie się poprawia, ale czy w 2019 roku ten trend będzie kontynuowany, czy np. wpadną w taką spiralę kłopotów technicznych jak w 2017 roku? Tego nikt nie wie. W tym roku widzimy, że Red Bull ma ogromną przewagę nad innymi zespołami korzystającymi z tych samych silników. Widzimy więc, że przygotowali dużo lepszy samochód. To powoduje, że można w ciemno typować, że Red Bull nawet mając słabszy silnik spisze się lepiej niż zespoły McLaren niż Renault. Gdy silnik Hondy będzie na tym poziomie co Renault lub nawet mocniejszy, to Red Bull powinien mieć dużą przewagę.
Wiemy oficjalnie, że Daniel Ricciardo dostał ofertę od McLarena, który zabezpiecza się na ewentualne odejście Alonso. Oferta ma być warta 20 mln $ rocznie. Powiedział o niej Helmut Marko, a Ricciardo niczemu nie zaprzecza w rozmowach z dziennikarzami. Renault jest ostatnią z możliwych opcji, ale tutaj nie ma konkretów. Te dwa zespoły są w tej chwili dużo słabsze niż Red Bull i jest mało prawdopodobne, aby w dwóch kolejnych sezonach dostarczyły samochód umożliwiający walkę o zwycięstwa i podia, jak robi to Red Bull. Z drugiej strony mogą skusić Ricciardo planami dojścia na szczyt podczas zmiany reguł w 2021 roku. To jednak bardzo odległa perspektywa, bo te zasady wciąż są nieustalone, trzeba będzie przygotować od nowa silniki itd. Nikt nie wie jaki będzie układ sił w 2021 roku, a nawet jakie zespoły będą wtedy w F1. Wspomniany Hamilton przyszedł do Mercedesa pod koniec 2012 roku, gdy prace nad silnikiem oraz bolidem na 2014 rok były zaawansowane. W obecnej F1 nikt nie pracuje nad rozwiązaniami na 2021 rok, bo nie ma jeszcze ustalonych reguł. Wiele w tych wypowiedziach blefowania. Teoretycznie Ricciardo jest skazany na Red Bulla, a dzięki temu że pojawiają się (a on im nie zaprzecza) dla niego inne opcje, to może sobie wywalczyć wyższą pensję.
W tej chwili cały rynek transferowy w czołowych zespołach jest w zawieszeniu. Cała układanka zacznie się wypełniać, gdy jeden z kierowców podpisze swoją umowę. To sprawi, że pozostali stracą ewentualne opcje i będą zawierać swoje kontrakty. Sprawa w Mercedesie, Ferrari i Red Bullu ma szansę rozwiązać się do przerwy wakacyjnej. Jest kilka możliwości, a najbardziej konserwatywny scenariusz opisałem wcześniej (szczegóły). Jeden zaskakujący transfer zmieni całe pole gry i doprowadzi do innych zmian.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: