Fabryka Red Bull Powertrains działa już pełną parą przygotowując jednostkę napędową na sezon 2026. To nie koniec inwestycji, bo ten dział wkrótce doczeka się drugiego budynku oraz planuje zatrudnić jeszcze około sto osób.
Kampus Red Bulla w Milton Keynes
Na zdjęciu tytułowym tego artykułu znajduje się zdjęcie głównego budynku fabryki zespołu Red Bull Racing. Na kampusie Red Bulla w Milton Keynes, którego powierzchnia przekracza 20 hektarów, jest aktualnie 18 różnych budynków (nie wszystkie są wykorzystywane przez ekipę F1), niektóre z nich nazwane są na cześć słynnych osób ze świata F1. Fabryka Red Bull Powertrains została zbudowana w 55 tygodni i została otwarta w maju 2022 roku, a jej budynek nazywa się Rindt (na część Jochena Rindta). Aktualnie trwają pracę nad drugim, mniejszym budynkiem gdzie będą prowadzone prace nad elektrycznymi elementami związanymi z jednostką napędową. W perspektywie kilku lat Red Bull planuje na miejscu wybudować nowoczesny tunel aerodynamiczny, bo cały czas korzystają z obiektu w miejscowości Bedford. Po zakończeniu budowy tunelu staną się drugim zespołem F1 obok Ferrari, który wszystko ma w jednym miejscu.
Szczegóły o fabryce i planach Red Bull Powertrains
Bezpośrednio przed GP Wielkiej Brytanii 2023, Red Bull zaprosił kilku dziennikarzy z największych mediów na wycieczkę po swojej fabryce Red Bull Powertrains. Ta część artykułu powstała w dużym stopniu w oparciu o teksty z serwisów Motorsport i The Race.
Red Bull podjął decyzję o rozpoczęciu własnego programu silnikowego po decyzji Hondy o odejściu z F1. Początkowo chcieli zakupić prawa do własności intelektualnej od Hondy i budować silniki według tych planów do czasu znalezienia nowego dostawcy. Nie chcieli być jednak ponownie zwykłym klientem, a tylko takie opcje wchodziły wtedy w grę. Dietrich Mateschitz zgodził się sfinansować własny program silnikowy Red Bulla, a dzięki porozumieniu i opóźnieniu wprowadzenia nowych silników z 2025 na 2026 rok, ten projekt stał się dla nich sensowny. Koszt budowy i wyposażenia nowej fabryki to około 200 milionów funtów, to była największa inwestycja w historii Red Bulla w F1. Utrzymanie działu silnikowego będzie bardzo drogie, dlatego potrzebowali takiego partnera jak Ford, który weźmie na siebie sporą część tych wydatków (nigdzie do tej pory nie padły konkretne kwoty związane z zaangażowaniem Forda).
Red Bull aktualnie korzysta z silników Hondy, ale płaci za nie pełne pieniądze do końca 2025 roku. Takie były ustalenia po „odejściu” Hondy z F1. Christian Horner nie wspomniał o tym, ale Honda od tego roku jest obecna marketingowo ponownie w F1, więc na pewno rachunki za silniki mocno spadły.
Dział silnikowy Red Bulla liczy obecnie 340 pracowników, najwięcej przeszło z działu silnikowego Mercedesa (Toto Wolff ostatnio potwierdził, że chodzi o 120 osób). Reszta w większości przeszła od innych zaangażowanych w F1 firm: Renault, Ferrari, Ilmor, Honda i AVL). Są to więc w zdecydowanej większości osoby, które wcześniej pracowały w podobnych fabrykach. Red Bull chce zatrudnić jeszcze około 100 osób, prawdopodobnie chodzi o ekspertów od elementów elektrycznych. Nie jest tajemnicą, że Red Bull agresywnie starał się ściągać do siebie ludzi oferując im wyższe pensje i stanowiska niż mieli w dotychczasowych firmach. Prowadziło to do pewnych konfliktów między zespołami dwa lata temu. W połowie zeszłego roku Red Bull zaprosił wybranych dziennikarzy do swojej nowej fabryki, mówili im wtedy, że jej powierzchnia jest o 30% większa niż tej w Mercedesie. Red Bull ma mieć także nowszy sprzęt, ale pojawiły się opóźnienia w jego dostawie, więc tutaj wiele się jeszcze może zmienić, rywale przecież nie stoją w miejscu.
Ekipa działu silnikowego pracuje wyłącznie pod kątem projektu na sezon 2026. Do 2025 roku otrzymują silniki, których produkcją zajmuje się Honda. Dlatego liczba pracowników moim zdaniem jest wystarczająca. Mercedes ma około 800 pracowników, ale ich fabryka silnikowa zajmuje się aktualnie dostawami dla czterech zespołów F1, projektem na sezon 2026 oraz produkcją silników dla aut drogowych. Red Bull Powertrains ma siedem nowoczesnych hamowni do sprawdzania jednostek spalinowych.
Polecam zeszłoroczny artykuł opisujący fabrykę Hondy w Sakurze od kulis, który można przeczytać pod tym linkiem.
Szanse i zagrożenia dla Red Bulla związane z projektem silnikowym
Red Bull od 2026 roku samodzielnie będzie projektował całe jednostki napędowe dla obu swoich zespołów. Do tej pory zawsze byli zależni od zewnętrznych dostawców. W pewnych okresach współpraca była lepsza, a w innych gorsza. Red Bull stanie się zespołem fabrycznym robiącym samodzielnie wszystkie najważniejsze komponenty samochodów. To z jednej strony pozwoli na ścisłą kooperację między działami i przygotowywanie jednostki napędowej w uzgodnieniu z projektem bolidu. Już w przypadku Hondy w ostatnich latach taka współpraca się odbywała, ale nie w aż takiej skali. To jest duża korzyść dla zespołu. Red Bull jednak bardzo ryzykuje, bo jeśli wydajność silnika będzie niezadowalająca, to będzie to ich wina, nie będą mogli zrzucić jej na zewnętrznego partnera. Ścisłe regulacje finansowe, które od 2023 roku obejmują fabryki silnikowe, a także ograniczenia w czasie pracy na hamowniach, będą utrudniać rozwój i dogonienie rywali. Gdy Honda miała w ostatnich latach problemy ze swoim silnikiem, to zwrócili się po pomoc do innych działów koncernu np. do ekipy od silników samolotowych. Mercedes, Ferrari czy Renault robią to samo. Red Bull współpracuje z Fordem, ale to głównie współpraca marketingowa i finansowa. Ford ma pomagać w pracach na elektrycznymi komponentami, ale to nie będzie prowadzone w istotnej skali. Od 2026 roku wydajność jednostki napędowej będzie kluczowa dla formy sportowej zespołów. Jeśli ktoś zostanie w tyle, to będzie mu trudno nadrobić straty. Red Bull zdaje sobie z tego sprawę.
Osobiście biorąc pod uwagę moment rozpoczęcia programu silnikowego przez Red Bulla, jego rozmach i skalę przyjęć pracowników od innych producentów, to nie obawiam się wydajności silnika spalinowego. Pracują nad nim długo, mają w pełni wyposażoną fabrykę i pracowników, którzy znają tę technologię z pracy u innych producentów. Problem widzę za to w systemie MGU-K, który będzie znacznie bardziej wydajny od 2026 roku. Red Bull pierwotnie nie planował go opracowywać, miało za to odpowiadać Porsche. Gdy nie doszli do porozumienia, to Red Bull szukał innego podwykonawcy (padały m.in. nazwy firmy Bosch i Siemens), ale ostatecznie zdecydowali, że będą go robić sami z pewną pomocą od Forda. Na pewno na tym polu zostali mocno w tyle za konkurencją, którzy takie elementy opracowują od wielu lat. Prace nad elementami elektrycznymi już trwają w tymczasowych miejscach, bo nowy budynek fabryki jeszcze jest w trakcie budowy. Moim zdaniem stąd wynikają ostatnie komentarze Hornera i Verstappena (szczegóły), którzy chcieliby aby moc silnika spalinowego miała większy udział w nowych regulacjach niż to zatwierdzono.
Aktualnie kilka zespołów F1 rozbudowuje swoje fabryki. Jeżeli zatwierdzone zostaną zmiany w limicie budżetowym umożliwiające dodatkowe inwestycje, to będzie ich więcej.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: