Zespół Toro Rosso zwrócił się do McLarena z ofertą wypożyczenia Lando Norrisa od GP Austrii 2018. Młody Brytyjczyk miałby w Toro Rosso zastąpić Brendona Hartleya. Sprawa jest bardzo ciekawa z wielu względów m.in. przez to, że McLaren ujawnił tę ofertę.
Kilka tygodni temu pisałem o plotce jakoby Helmut Marko nie był zadowolony z Brendona Hartleya i chciał go szybko zastąpić Pascalem Wehrleinem (szczegóły) już od GP Kanady. Wtedy były to tylko plotki, ale w przypadku Lando Norrisa mamy potwierdzenie. Rzecznik prasowy McLarena zapytany o ten fakt nie zaprzeczył, jak to się robi w takich sytuacjach, a odpowiedział, że nie są zdziwieni, że inne zespoły interesują się ich kierowcami (Źródło). Sam Lando Norris również szybko zareagował mówiąc, że jest skupiony na F2 i McLarenie, a sprawy kontraktowe zostawia swoim menadżerom (Źródło). To niecodzienna sytuacja, że nie zostało to wszystko zdementowane. McLaren ujawniając tę ofertę doprowadził do zwiększenia zainteresowania Lando Norrisem oraz przy okazji potwierdził słabą pozycję kierowcy konkurencyjnego zespołu.
Niepewna przyszłość Brendona Hartleya
Brendon Hartley zadebiutował w F1 pod koniec zeszłego roku w zespole Toro Rosso i do tej pory nie pokazał w niej nic nadzwyczajnego. To jednak zbyt krótki czas, aby już go definitywnie skreślać. Poza tym miał różne problemy z samochodem, a wkrótce czekają go kary za nadprogramowe elementy silnika. Nie widać jednak, aby Hartley miał być w przyszłości kierowcą walczącym o tytuł. Helmut Marko jest bezwzględny i cały czas wywiera presję na swoich kierowcach, bo nie interesują go przeciętni zawodnicy. Jeżeli ktoś jego zdaniem nie ma talentu na miarę walki o MŚ, to jest zwalniany. Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że decyzje Marko w ostatnim czasie nie są dobre. Najpierw nagła degradacja Kwiata, potem jego zwolnienie, przywrócenie i kolejne zwolnienie. Oddali Sainza na wypożyczenie do Renault, mimo że on w pojedynkę ciągnął całe wyniki Toro Rosso w 2017 roku. Dlatego nie dziwię się, że chce teraz zwolnić Hartleya. To wpasowuje się w jego sposób działania. Wyniki Toro Rosso mają dla niego drugorzędne znaczenie, liczy się to aby jeździli tam kierowcy, którzy mają potencjał walki o najwyższe cele.
Hartley jest teraz w trudnej sytuacji, bo już wszyscy wokół wiedzą, że jego pozycja jest zagrożona. Trudno liczyć, aby szybko zdecydowanie poprawił swoją formę. Musi jednak walczyć, aby utrzymać się w tym zespole jak najdłużej. Co nie zmieni jego sytuacji, bo Marko wreszcie i tak go zwolni jak znajdzie lepszego jego zdaniem kandydata. Tym razem Helmut Marko ma problem, bo nie ma gotowych juniorów Red Bulla do awansu do Formuły 1. Nic nie wskazuje na to, aby któryś z nich był gotowy nawet na 2019 rok. Podobnie wygląda sprawa z Hondą, bo dwaj młodzi kierowcy z Japonii jeżdżą słabo w serii F2 i nie zanosi się, aby uzbierali punkty do superlicencji, aby móc zadebiutować w F1 w 2019 roku. Teoretycznie to są powody dla których powinien zostawić Hartleya do końca sezonu, a mimo to szuka dla niego następcy już po sześciu wyścigach sezonu.
Lando Norris
Lando Norris w tym roku jeździ w serii F2, gdzie jest liderem klasyfikacji generalnej i faworytem do mistrzostwa. Kilka zespołów F1 rywalizowało o jego względy (Red Bull również), ale to McLaren przedstawił mu najlepszą ofertę 1,5 roku temu, więc dołączył do ich programu rozwojowego. McLaren przekonał go najlepszą szansą na miejsce w Formuły 1. Można za pewnik uznać (mówią o tym wszyscy), że Norris ma w kontrakcie gwarancję miejsca w F1 na sezon 2019. Jeżeli McLaren mu tego nie zapewni do pewnej daty w tym roku (prawdopodobnie koniec października), to będzie mógł odejść do innego zespołu. Jeżeli McLaren odrzucił teraz opcję wypożyczenia go do Toro Rosso, to oznacza, że planują jego debiut w swoim zespole. Tutaj są dwie możliwości. Jeśli Fernando Alonso odejdzie z F1 np. do IndyCar, to miejsce dla Norrisa będzie. Jeśli Alonso zostanie w McLarenie w F1, to prawdopodobnie Stoffel Vandoorne będzie musiał zrobić Norrisowi miejsce. Mimo, że w tym roku Alonso regularnie wygrywa z Vandoorne’m, to teraz trudno mi sobie wyobrazić, aby Belg został zwolniony. To wychowanek McLarena i był przez nich wspierany latami, miał też świetne wyniki w niższych seriach. Dlatego skłaniam się teraz ku opcji, że to Alonso zrobi miejsce.
Debiut Norrisa w Toro Rosso to byłby błąd z kilku powodów. Wszedłby w trakcie sezonu do nieznanego zespołu i samochodu. Nie wiadomo, jakby sobie w nim poradził. On ma wciąż tylko 18 lat, więc brakuje mu doświadczenia, a to najlepiej zdobyć w pełnym sezonie F2. Gdyby zaimponował, to Red Bull chciałby go wykupić, a McLaren straciłby wtedy duży talent. Nie wspominając już o tym, jakie byłyby komentarze jakby Norris wygrywał z kierowcami McLarena na torze w bolidzie Toro Rosso.
Robert Kubica
Na pewno wielu z czytelników czytając ten tekst pomyśli, że Robert Kubica byłby dobry do Toro Rosso w miejsce Hartleya. Nie mogę wykluczyć, że Helmut Marko zdecyduje się na Polaka, ale są na to małe szanse. Kubica ma 33 lata, więc nie jest to kierowca perspektywiczny, który za kilka lat mógłby awansować do Red Bulla i walczyć o tytuł. Argument, że Kubica pomógłby w rozwoju bolidu jest tu zupełnie nietrafiony, bo Toro Rosso regularnie zatrudnia kierowców bardzo młodych i bez żadnego doświadczenia w F1. Nie przeszkadza im to w przygotowywaniu dobrych samochodów oraz ich rozwijanie w trakcie sezonu. Marko musiałby definitywnie stwierdzić, że Hartley musi być zwolniony, a z braku młodych talentów wziąłby Kubicę do końca tego sezonu.
Podsumowanie
Helmut Marko prawdopodobnie będzie poszukiwał następcy dla Hartleya w najbliższych tygodniach. Nowozelandczyk musi szybko poprawić formę, aby dać sobie więcej czasu. Jeśli tego nie zrobi, to najpóźniej w przerwie wakacyjnie zostanie zwolniony. Poza F1 jest kilku młodych kierowców, którzy mogliby jeździć w Toro Rosso i spełniają wymogi do superlicencji, więc Marko ma w czym wybierać. Problemem dla niego jest to, że te najciekawsze nazwiska należą do programów rozwojowych inny zespołów F1, a te mogą nie być chętne na wypożyczenie do Toro Rosso. Młodzi kierowcy też zdają sobie, że taki debiut w F1 byłby ciężki i trudno byłoby imponować na tle Pierre’a Gasly, który zna bolid i notuje w nim dobre wyniki.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: