Sezon 2015 jest ostatnim z obecnie obowiązującej umowy Lewisa Hamiltona z zespołem Mercedesa. Negocjacje dotyczące nowego kontraktu dwukrotnego mistrza świata zostały wstrzymane w trakcie sezonu 2014 i miały zostać wznowione po jego zakończeniu. Ale z uwagi na wiele zobowiązań medialnych i sponsorskich nic w tej sprawie nie zmieniło się w grudniu. Rok 2015 zapowiada się na telenowelę pt: „Nowy kontrakt Hamiltona”. Pierwszy ruch wykonał jeszcze w ostatni dzień 2014 roku Toto Wolff.
Toto Wolff udzielił krótkiego wywiadu dla La Gazetta dello Sport. Przyznał w nim, że negocjacje z Hamiltonem będą się odbywać w tym roku. I priorytetem jest nich utrzymanie składu z Hamiltonem i Nico Rosbergiem, który w ubiegłym roku przedłużył swój kontrakt do 2017 roku. Jeśli to się nie uda to pierwszą alternatywą jest Fernando Alonso, a drugą Valtteri Bottas. Wolff pokazuje tym samym, że mają alternatywy dla Hamiltona.
Fernando Alonso podpisał trzyletni kontrakt z McLarenem, który jest warty aż 25,5 mln funtów rocznie, czyli 40 mln $. Umowa ma nie mieć żadnych klauzul dotyczących wcześniejszego jej rozwiązania. Ale ostatnie lata pokazały, że każdą umowę w Formule 1 da się rozwiązać. Alonso nie zostało już wiele czasu w F1, a dla niego celem nadrzędnym jest trzeci tytuł mistrzowski. Więc jeśli kombinacja McLaren-Honda nie zadziała, a pojawi się szansa na jazdę w Mercedesie to na pewno będzie do tego dążył. Bo druga szansa może się już nie pojawić.
Valtteri Bottas jest związany z Williamsem. Ale tu nie byłoby żadnych problemów dla Mercedesa. Nie dość, że Bottas jest dużo tańszym kierowcą i jeździ w zespole bardzo związanym z Mercedesem. To jeszcze Toto Wolff jest z nim blisko związany, bo był jego menadżerem. Teraz jest nim Mika Hakkinen, czyli obecnie ambasador Mercedesa.
Pozycja Lewisa Hamiltona po zdobyciu tytułu mistrzowskiego bardzo się wzmocniła w Mercedesie. Co odbije się na oczekiwanej przez niego pensji. Już w ubiegłym roku, przed zawieszeniem rozmów, angielskie media donosiły że chce 90 mln euro na 3 lata. Czyli o 50% więcej niż dotychczas. Co i tak jest mniejszą pensją jaką otrzyma Alonso w McLarenie. Hamilton na pewno będzie chciał dużej podwyżki. Nie ma powodu dla którego miałby chcieć zarabiać mnie od Alonso, w końcu mają takie same osiągnięcia.
Z drugiej strony mamy Ferrari, które jest w przebudowie. Po sezonie 2015 kończy się kontrakt Kimiego Raikkonena. Nowe kierownictwo zespołu pokazało w ostatnim czasie, że chce zbudować cały zespół po swojemu, zwalniając kilka znaczących osób w zespole. Ferrari byłoby w stanie spełnić wszelkie żadania finansowe Hamiltona. Pieniądze nie są dla nich problemem, nie raz pokazali, że potrafią je wydawać ze sporym rozmachem.
Drugą i ostatnią alternatywą jest McLaren. Obaj kierowcy zespołu w Woking mają kontrakty na sezon 2016, ale jak wspominałem – obecnie ma nie umów nie do rozwiązania w F1. Dla Hamiltona zawsze Ayrton Senna był największym wzorem, teraz ma szansę powtórzyć jego dokonania w tym samym zespole. Ron Dennis w ubiegłym roku kontaktował się z Hamiltonem, co zostało zresztą potwierdzone przez Nikiego Laudę. Ron Dennis pogodził się z Fernando Alonso, czego nikt by się nie spodziewał. Dlatego również poszedłby na ustępstwa i ugiął się pod wymaganiami Hamiltona, które poprzednio ich poróżniły. Pensja nie była by problemem. Powrót pary Alonso=Hamilton byłby marketingowym strzałem w dziesiątkę. Poza tym, Honda pokrywa połowę pensji kierowców.
Tak, jak sezon 2014 jeśli chodzi o kontrakty kierowców był zdominowany przez plotki dotyczące Fernando Alonso, tak sezon 2015 będzie zdominowany przez plotki dotyczące Lewisa Hamiltona. W 2012 roku nieliczne osoby myślały, że Hamilton odejdzie z McLarena. Ale tak się stało, a zadecydowało o tym kilka szczegółów. Tym razem nie wykluczone, że będzie podobnie. Jednego możemy być pewni: im dłużej nie będzie miał podpisanego nowego kontraktu, tym te plotki będą się nasilać.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: