Formuła E szykuje się do startu. Nowa seria wyścigowa pod egidą FIA zadebiutuje już we wrześniu wyścigiem w Pekinie. To co na pewno będzie ją wyróżniać, to wyścigi w centrach wielkich miast, na ulicznych torach. Co da jej gigantyczny rozgłos. Kilku kierowców z doświadczeniem w F1 powinniśmy zobaczyć w pierwszym sezonie. Poniżej film z Las Vegas, gdzie seria była prezentowana na targach CES 2014. Więcej informacji w rozwinięciu.
O tej serii pisałem równo 10 miesięcy temu. Tekst znajdziecie TUTAJ.
W pierwszym sezonie tej serii zobaczymy 10 wyścigów. Wszystko zacznie się w Pekinie 13 września 2014 roku. I zakończy w Londynie 27 czerwca 2015 roku. Bernie marzył o ulicznym wyścigu w Londynie. Jak widać tej serii to się udało. Ale oczywiście wymagania są kompletnie różne. Oprócz tych miast, wyścigi odbędą się również w: Putrajaya (Malezja), Rio de Janeiro, Punta del Este (Urugwaj), Buenos Aires, Los Angeles, Miami, Monte Carlo (dwa tygodnie przed F1 w 2015 roku) i Berlin. Wszystko to wyścigi uliczne.
Tacy kierowcy zainteresowani się ściganiem w FE (ciekawe czy taki skrót się przyjmie): Sebastien Buemi, Karun Chandhok, Lucas di Grassi, Vitantonio Liuzzi, Takuma Sato, Adrien Tambay, Marco Andretti czy Ma Qing Hua. Prawda, że znane nazwiska?
Największe kontrowersje wiążą się z dźwiękiem wydawanym przez elektryczne bolidy. Choćbym nie wiem, jak starał się znaleźć w nim jakiś pozytywne aspekty, to nie potrafię. Brzmią po prostu źle. Można to usłyszeć na filmie poniżej. Jestem bardzo ciekawy, jak ta seria wypali. Wsparcie z wielu stron jest bardzo duże i prawdopodobnie zaistnieje w motorsporcie na dłużej. Ale F1 nie zagrozi. Elektryczne Ferrari? To się nie wydarzy jeszcze przez wiele, wiele lat.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: