W McLarenie wszystko wydaje się działać wzorowo, a zespół jest na stabilnej drodze ku sukcesom. Bolid jest coraz lepszy, a perspektywy na kolejny sezon bardzo optymistyczne. Przedłużenie umowy z Oscarem Piastrim wpisuje się w chęć zapewnienia solidnych fundamentów do sukcesów.
Start sezonu 2023 w wykonaniu McLaren był fatalny. Sytuacja wyglądała naprawdę źle pod wieloma względami, dlatego zespół przeprowadził szeroką reorganizację działu technicznego, co ogłoszono już po dwóch weekendach wyścigowych (szczegóły). W kolejnych miesiącach pracowali nad bardzo dużym pakietem poprawek, który po wprowadzeniu w GP Austrii całkowicie odmienił ich sezon, bo zaczęli rywalizować w czołówce, a momentami są od tego momentu drugą siłą. W GP Singapuru wprowadzili kolejny ważny pakiet poprawek, który zadziałał i jeszcze bardziej ugruntował ich pozycję w ścisłej czołówce F1. W McLarenie doszło do całkowitej zmiany nastrojów, a przecież na samym początku rywalizacji zajmowali ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Aktualnie walczą o to, aby dogonić zajmującego czwartą pozycję Astona Martina, co wydaje się realnym celem. Odwrócenie nastrojów w zespole oznacza, że stawiają teraz na stabilizację i chcą dzięki aktualnej strukturze wrócić do walki o zwycięstwa, a nawet o tytuł mistrzowski. Brak zmian w regułach technicznych w dwóch kolejnych latach działa na ich korzyść.
McLaren w pierwszych ośmiu weekendach wyścigowych tego sezonu zdobył 17 punktów. W kolejnych siedmiu weekendach (od Austrii do Singapuru) zdobyli 122 punkty, czyli tyle samo co Mercedes. Tylko Red Bull (276) i Ferrari (143) są lepsi od tego momentu. Gdybyśmy zrobili klasyfikację generalną od GP Austrii, to McLaren byłby w grze o drugie miejsce, a jeszcze w czerwcu wydawało się, że będą na szóstej pozycji, bo reszta stawki im uciekła.
Bardzo skuteczne poprawki bolidu w sezonie 2023
McLaren w trakcie sezonu 2023 wprowadził najwięcej poprawek ze wszystkich zespołów, a te ulepszenia były skuteczne, nawet przekroczyły oczekiwania. Wszyscy konkurenci z zazdrością to obserwują, bo nikt w tym roku nie przywiózł tylu zmian do samochodu, a także nikt nie był ze swoich ulepszeń od razu tak zadowolony. Bolid MCL60 na starcie sezonu był bardzo nieudaną konstrukcją. W ich projekt uderzyły zmiany regulacji technicznych dotyczących podłóg, które zostały zatwierdzone, gdy McLaren już prowadził zaawansowane prace projektowe nad MCL60. Dlatego spodziewali się słabego rozpoczęcia sezonu, a później na przełomie kwietnia i maja wprowadzili spory pakiet ulepszeń, który miał doprowadzić bolid do lepszego stanu. To były ostatnie rzeczy zatwierdzone i przygotowane przez starą strukturę działu technicznego. Kolejne pakiety były opracowywane już przez nową ekipę.
W GP Austrii wprowadzili wersję B bolidu, który został całkowicie przebudowany – szerokie omówienie tekstowe oraz filmowe. Konkurenci uważali, że McLaren przyśpieszył wtedy o sekundę na jednym okrążeniu, sam zespół szacował że to było 0,5 sekundy. W aktualnej F1, gdzie regulamin techniczny jest restrykcyjny, to znalezienie 0,5 sekundy w jednym pakiecie poprawek jest dużym sukcesem. Patrząc na wyniki zespołu, to ten zysk moim zdaniem wynosił wtedy około 0,75 sekundy. W GP Singapuru wprowadzili kolejny duży pakiet poprawek, który nie wprowadził wielkich wizualnych zmian, ale większość elementów aerodynamicznych została dopracowana. Zyski z tych poprawek są szacowane na 0,4 sekundy na okrążeniu. Poprawki z Singapuru miały koncentrować się na poprawie tempa w wolnych zakrętach, bo to był cały czas słaby punkt ich bolidu. Tor w Singapurze jest pełny takich zakrętów, a Lando Norris rywalizował w ścisłej czołówce, więc poprawki ponownie były skuteczne. Od GP Japonii obaj kierowcy dostaną samochody w najnowszej specyfikacji, a zespół optymistycznie patrzy na resztę sezonu. Słabym punktem ich tegorocznego bolidu pozostaje jeszcze nadmierny opór, a więc ich forma jest gorsza na torach z długimi prostymi jak Belgia czy Monza.
Nowy tunel aerodynamiczny już działa
McLaren już uruchomił długo zapowiadany nowy tunel aerodynamiczny. Pakiet poprawek z Singapuru był ostatnim opracowanym w starym tunelu Toyoty w Kolonii. Bolid na 2024 rok ma być już w pełni opracowany w nowym tunelu aerodynamicznym. To oznacza kilka ważnych korzyści. Po pierwsze wszystkie prace będą prowadzone szybciej, nie będą musieli wysyłać ludzi, komponentów czy projektów do Niemiec i tam ich testować, będą to robić u siebie. Po drugie spadną im koszty, co pozwoli uwolnić trochę pieniędzy z limitu budżetowego (wynajem tunelu w Niemczech jest podobno droższy niż utrzymanie swojego, a przynajmniej tak jest raportowane do FIA). Po trzecie jest to aktualnie najnowocześniejszy tunel aerodynamiczny w Formule 1, więc przy dobrej kalibracji powinien dawać najlepsze rezultaty.
Bolid na sezon 2024 ma już być opracowywany w wykorzystaniu własnego tunelu aerodynamicznego w Woking, a prace nad nim trwają od pewnego czasu. McLaren powinien kontynuować rozwój obecnej koncepcji samochodu, bo ona się sprawdza. Dość szybko poszli z rozwojem w kierunku Red Bulla i to przyniosło skutek, nie musieli w trakcie sezonu 2023 dokonywać rewolucji, to cały czas był rozwój w tym samym kierunku. Na przyszły rok będą mieli np. możliwość budowy nowego podwozia czy obudowy skrzyni biegów, żeby przygotować lepszą podłogę.
Pion techniczny będzie jeszcze mocniejszy
McLaren na początku roku prowadził szeroko zakrojoną rekrutację kluczowych pracowników z innych zespołów (zapowiadali, że to będzie trwało dłużej). Niektórzy już zaczęli pracę w Woking, a inni dopiero to zrobią. Od 1 stycznia do zespołu w roli dyrektora technicznego do spraw koncepcji i osiągów samochodu ma dołączyć David Sanchez z Ferrari. Wtedy również ma dołączyć Rob Marshall z Red Bulla w roli dyrektora technicznego do spraw inżynierii i projektowania. To są bardzo ważne transfery, szczególnie Marshalla, który będzie wiedział wszystko o aktualnych rozwiązaniach stosowanych przez Red Bulla.
Oscar Piastri zostaje do końca 2026 roku
W środę przed GP Japonii 2023, McLaren zaskoczył świat F1 informując o przedłużeniu umowy z Oscarem Piastrim aż do końca 2026 roku. Australijczyk miał umowę na 2024 rok, a McLaren przedłużając ją z takim wyprzedzeniem zapewnił sobie jego usługi na dłużej, również w pierwszym roku obowiązywania nowych regulacji technicznych. To bardzo ważny ruch, bo po sezonie 2024 kończą się kontrakty większości kierowców i spodziewane są duże zmiany w składach. Piastri po bardzo dobrym debiucie byłby jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników, więc McLaren to uprzedził. Piastri to najlepszy debiutant od kilku lat, po którym w ogóle nie widać, że startuje pierwszy sezon w Formule 1. W kolejnych latach będzie jeszcze lepszy, więc McLaren zrobił bardzo dobry ruch, na którym skorzysta również kierowca.
Przedłużenie umowy z Piastrim zmieni dynamikę w zespole, bo w tym sezonie wyraźnie faworyzowany jest Norris, co widać po decyzjach strategicznych i harmonogramie przywożenia poprawek. Teraz Norris ma krótszy kontrakt i dodatkowo jest wiele sugestii, że będzie chciał odejść do Red Bulla. McLaren się na taki wypadek zabezpieczył, bo Piastri zostanie, więc stabilność zostanie zachowana. Norris nie będzie również mógł stawiać bardzo wysokich żądań finansowych przy negocjacji kolejnej umowy. Brytyjczyk na pewno chciałby zostać w McLarenie, jeżeli zespół dalej będzie szedł do góry. Jeśli jednak otworzy się szansa na przejście do Red Bulla, to może z niej skorzystać. Za dużo pojawia się takich sugestii z różnych stron, aby je ignorować. Norris ma umowę do końca 2025 roku, ale miejsca w innych ekipach otworzą się rok wcześniej.
Kolejnym krokiem musi być znalezienie dostawcy silnika na 2026 rok
W całej pozytywniej atmosferze wokół McLarena jest jeden problem: nie będą mieli fabrycznego silnika od 2026 roku. Wszyscy ich aktualni konkurenci będą samodzielnie produkować silniki lub będą je otrzymywać na zasadach fabrycznych. McLaren jako jedyny będzie musiał być typowym zespołem klienckim. Być może za kilka lat się to zmieni, gdyby ściągnęli do F1 nowego producenta, ale taki ruch niósłby za sobą wiele zagrożeń. Wiemy, że Zak Brown rozmawiał z różnymi producentami, był m.in. na wycieczce w fabryce Red Bulla, bo sprawdzał jakie są opcje na sezon 2026. Według aktualnych doniesień nic się nie zmieni i McLaren pozostanie klientem Mercedesa. To dla nich najpewniejszy układ, więc jakakolwiek inna decyzja byłaby zaskoczeniem.To jest jednak poważny problem, bo od 2026 roku na pewno będą różnice w wydajności silników, które będą decydować o układzie sił. Silniki będą rozwijane, więc ekipy klienckie będą podobnie jak kilka lat temu, zawsze o krok w tyle za ekipą fabryczną. McLaren musi liczyć na to, że Mercedes zrobi najlepszy silnik, bo jeśli będzie słabszy, to oni jako ekipa kliencka będą jeszcze dalej.
Duży optymizm przed sezonem 2024
W sezonie 2024 reguły techniczne będą stabilne. Zespoły będą rozwijać obecne koncepty i według różnych opinii, to McLaren jest najbliżej rzucenia wyzwania Red Bullowi. McLaren nie zapowiadał zmiany konceptu bolidu, mają do dyspozycji sporo więcej czasu pracy nad aerodynamiką w tunelu aerodynamicznym niż np. Mercedes i Ferrari. Wspomniane zespoły zapowiedziały większe zmiany w swoich bolidach, a to może oznaczać, że McLaren może mieć nad nimi pewną przewagę, przynajmniej na początku roku.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: