Jak nowe kontrakty Charlesa Leclerca i Maxa Verstappena wpływają na możliwe rozstrzygnięcia na rynku transferowym kierowców w czołowych zespołach przed sezonem 2021?
W grudniu 2019 roku zespół Ferrari ogłosił, że Charles Leclerc pozostanie w ich zawodnikiem do końca 2024 roku (szczegóły), a w styczniu 2020 roku stajnia Red Bull, że Max Verstappen pozostanie ich kierowcą do końca 2023 roku (szczegóły). Przedłużenie umów przez tych dwóch kierowców nie jest zaskoczeniem. Zaskoczeniem w obu tych sytuacjach są za to terminy ogłoszeń oraz długość nowych kontraktów. Bardzo rzadko tego typu umowy podpisuje się i ogłasza z dużym wyprzedzeniem w okresie zimowym. Oba zainteresowane zespoły doskonale wiedzą, że większości zawodników kontrakty wygasają po sezonie 2020, a to oznacza, że potencjalnie wiele może się zdarzyć na rynku transferowym. Byli zadowoleni ze wspomnianej dwójki kierowców i nie chcieli ich stracić, więc doszli do porozumienia w sprawie nowych umów bardzo szybko. Te dwa kontrakty w dużym stopniu blokują szereg potencjalnych zmian na rynku transferowym i teraz uwaga będzie skupiać się na innych kierowcach.
W momencie pisania tego artykułu kontrakty wykraczające poza 2020 rok mają tylko: Verstappen, Leclerc, Ocon i Perez. Do tego grona można doliczyć Strolla, który w zespole swojego ojca nie powinien bać się o przyszłość. Pozostali kierowcy mają umowy tylko do końca 2020 roku. W pewnych przypadkach (szczególnie gdy chodzi o młodych zawodników) na pewno są opcje umożliwiające ich przedłużenie. Dodatkowo wiemy z wypowiedzi Kevina Magnussena, że ma on opcję na pozostanie na sezon 2021 w Haasie. Podobną opcję w Williamsie ma także George Russell, ale tutaj nie jest to takie proste, bo wiele zależy także od ruchów Mercedesa. To nam pokazuje, że w teorii są szanse na wiele transferów kierowców na sezon 2021. Czy tak faktycznie będzie, to okaże się w kolejnych miesiącach. Kluczowe jak zwykle będą decyzje najsilniejszych stajni. Jeżeli w nich dojdzie do zmian, to pociągnie to za sobą kolejne transfery.
Ferrari
Ferrari podpisując tak długą umowę z Charlesem Leclerciem wyraźnie stawia na niego jako swojego lidera w kolejnych sezonach. O tym kto będzie jego partnerem w 2021 roku zadecyduje pierwsza część sezonu 2020. Sebastian Vettel nie jest tutaj na straconej pozycji. W jego przypadku wszystko zależy od tego jak spisze się na początku nowego sezonu. Jeżeli Ferrari przygotuje bolid, który będzie pasował pod jego styl jazdy, to Vettel powinien pokazać się z bardzo dobrej strony i to on będzie w lepszej pozycji przy negocjowaniu nowej umowy z Ferrari. Jeżeli w pierwszej połowie nowego sezonu będzie przegrywał z Leclerciem, to jego sytuacja zrobi się trudna. Vettel zarabia ogromne pieniądze i jeśli będzie słabszy niż drugi kierowca, który dodatkowo ma wieloletnią umowę, to Ferrari powinno zacząć rozglądać się za nowym kierowcą.
W przypadku Leclerca trzeba pamiętać cały czas, że on jest młody, więc wraz z nabieraniem doświadczenia jego forma będzie rosła. W 2019 roku jego występy nie były perfekcyjne, zdarzały mu się błędy, widać było także braki np. w zarządzaniu oponami na dystansie wyścigu. Forma Leclerca w 2020 roku będzie ważna w perspektywie jego partnera. Jeśli będą mu się zdarzać jakieś błędy, a forma nie będzie równa, to Ferrari raczej postawi na kogoś sprawdzonego z doświadczeniem.
Leclerc to wychowanek Ferrari, a obecnie w serii F2 jest kilku utalentowanych kierowców którzy są wspierani przez Ferrari. Jeden, albo i dwóch z nich mogą zadebiutować w F1 już w 2021 roku. Żaden z nich nie będzie jednak gotowy na jazdę w fabrycznej stajni w 2021 roku, to jest perspektywa minimum dwu, trzyletnia. Więc drugim zawodnikiem na 2021 rok będzie ktoś z aktualnej stawki F1.
Red Bull
Red Bull stawia na Maxa Verstappena, który zyskał po podpisaniu nowego kontraktu jeszcze większe wpływy. Już wcześniej cały zespół kręcił się wokół niego, a po zawarciu długiej umowy będzie to jeszcze bardziej widoczne. Nic nie wskazuje na to, że ten zespół zmieni strategię i zatrudni kierowcę z zewnątrz na 2021 roku. Z tego powodu można być niemal pewnym, że w sezonie 2021 będzie u nich jeździł ktoś z trójki: Albon, Gasly, Kwiat. Z tego grona najniżej stoją akcje Rosjanina. Z drugiej strony wiemy, że Helmut Marko podejmuje nagłe decyzje i nie boi się nikogo zwolnić. Dlatego dla mnie sprawa jest tu otwarta. Wystarczy, że Albon popełni parę błędów w 2020 roku i jego pozycja bardzo osłabnie, albo jeden z kierowców Toro Rosso / AlphaTauri zaimponuje w kilku wyścigach i wywalczy w ten sposób awans do głównej stajni. Szansa dla kierowcy z zewnątrz pojawi się jedynie w sytuacji w której wspomniana trójka będzie zawodzić.
W przypadku tej stajni ewentualne decyzje dotyczące składu na 2021 roku moim zdaniem w najmniejszym stopniu mogą mieć wpływ na decyzje personalne w pozostałych zespołach.
Mercedes
W przypadku Mercedesa zakładam, że pozostaną w Formule 1 z zespołem fabrycznym na 2021 rok. W innej sytuacji całe przewidywania się zupełnie zmieniają. Verstappen był dla nich jedyną realną alternatywą dla Hamiltona. Brytyjczyk w tym momencie po decyzji Ferrari również nie ma zbytnio możliwości zmiany zespołu. Trudno sobie wyobrazić go w Ferrari, gdzie stawiają na swojego wychowanka. Transfer Hamiltona oznaczałby tam wewnętrzną rywalizację. McLaren to dla niego jedyna alternatywa, ale to obecnie zbyt słaby zespół, który nie gwarantuje walki o wygrane. Dlatego jeśli Hamilton zostanie w F1 na 2021 rok, to na ten moment wydaje się skazany na Mercedesa. Obie strony będą jednak prawdopodobnie medialnie grały swoje role, tak aby móc wynegocjować jak najlepsze warunki finansowe dla siebie. Pensja Hamiltona może jeszcze wzrosnąć, a Mercedes na pewno tego nie chce, więc cała sprawa może potrwać.
Zakładając, że Hamilton zostanie w zespole, to bardzo możliwa jest kontynuacja sprawdzonego składu z Bottasem. Fin musi tylko pokazać się z dobrej strony w 2020 roku. Sezon 2019 był jego najlepszy w jego wykonaniu odkąd dołączył do Mercedesa, więc kontynuacja takiej formy powinna pozwolić mu pozostać na kolejny sezon. Para Hamilton – Bottas zapewnia sukcesy sportowe, a wewnątrz nie ma konfliktów, więc to sytuacja optymalna.
Alternatywą dla Bottasa wydaje się George Russell. To junior Mercedesa, który byłby łatwy do zakontraktowania. On mógłby być opcją, gdyby Fin zawodził w 2020 roku lub zespół musiałby szukać oszczędności (Russell zadowoli się o wiele niższą pensją niż Bottas). Minusy tej kandydatury są takie, że mieliby dwóch Brytyjczyków w składzie, a Russell nie jest sprawdzony w startach w czołowych zespołach. Odejście Hamiltona pociągnęłoby dużo większe zmiany, bo musieliby szukać za niego rozpoznawalnego i mocnego kandydata. W takiej sytuacji do drzwi Mercedesa pukaliby prawie wszyscy kierowcy.
Podsumowanie
Po tych dwóch ogłoszeniach sezon transferowy w dużych zespołach nie wydaje się już tak ciekawy jak kilka tygodni temu. Istnieje spora szansa, że w składach trzech czołowych stajnie nie dojdzie do żadnych zmian na 2021 rok lub będą to zmiany mało znaczące. Są jednak wciąż szanse na większe zmiany. Potrzeba do tego odejścia Vettela z Ferrari, transferu Hamiltona, albo zmiany podejścia do doboru kierowców przez Red Bulla. Każda z tych decyzji pociągnie za sobą kolejne transfery.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: