Charles Leclerc przed GP Belgii 2020 wykonał próbny start z miejsca, które według zaleceń dyrektora wyścigu było niedozwolone. Sędziowie w ogóle się tym nie zajęli, co jest przykładem na to jak niekonsekwentne są decyzje sędziów w Formule 1.
Kary dla Lewisa Hamiltona podczas GP Rosji 2020, późniejsze komentarze samego zainteresowanego, jak również debaty kibiców w Internecie nie zdążyły jeszcze przycichnąć, gdy okazało się że w bardzo podobnej sytuacji miesiąc wcześniej sędziowie w ogóle nie zareagowali.
Dwie kary dla Hamiltona w GP Rosji
Na początek szybkie wyjaśnienie. Lewis Hamilton dwukrotnie przed startem GP Rosji 2020 wykonał próbne starty z miejsca, które było niedozwolone. Złamał w ten sposób wytyczne dyrektora wyścigu, które są publikowane osobno dla każdego weekendu wyścigowego i zawsze regulują kwestię próbnych startów. Ten temat był także podjęty podczas odprawy kierowców z Michaelem Masim w Soczi. Hamilton złamał przepisy, więc musiał otrzymać karę. Można spierać się jedynie o jej wymiar oraz czy dobrą decyzją było przyznanie kar czasowych za wydarzenie sprzed wyścigu? Samo ukaranie było słuszne. Słowa inżyniera wyścigowego, który przez radio wyraził zgodę na taki próbny start były nieporozumieniem, co po wyścigu Mercedes wykorzystał w rozmowie z sędziami, którzy skasowali punkty karne dla ich kierowcy zamieniając je na grzywnę. Ten fakt to osobna kontrowersja.
Kontrowersyjna sytuacja przed GP Belgii 2020
Kontrowersja związana z brakiem jakiejkolwiek reakcji sędziów na bardzo podobne wydarzenie przed GP Belgii została odkryta przez kibiców w czasie przeglądania starych dokumentów FIA. Pierwszy raz zauważyłem to na Twitterze (Klik), a sprawę opisał również stosunkowo mało znany serwis Motorlat (Źródło). Dzisiaj temat podjął także duży portal The Race. Biorąc pod uwagę to, że w Internecie jest o tym głośno, to duże media związane z F1 powinny szerzej podjąć temat i zapytać o wydarzenia z Belgii bezpośrednio FIA. Sam przejrzałem wszystkie dotyczące tej sprawy dokumenty, które FIA opublikowało przy okazji GP Belgii 2020 i bezsprzecznie wynika z nich, że Leclerc wykonał próbny start z niedozwolonego miejsca. Sędziowie nie tylko go za to nie ukarali, ale jeszcze wykorzystali ten fakt, aby nie przyznawać mu kary w innej sprawie. To jest już całkowicie niezrozumiałe, bo jedno wykroczenie zostało wytłumaczone innym.
Sędziowie analizowali potencjalne przewinienie Charlesa Leclerca przed wyścigiem o GP Belgii 2020. Kierowca Ferrari nie zastosował się do zaleceń dyrektora wyścigu i potencjalnie złamał jeden z przepisów Międzynarodowego Kodeksu Sportowego FIA. Według zaleceń kierowca musiał pokonać dystans między dwoma liniami samochodu bezpieczeństwa (znajdują się na początku i na końca alei serwisowej) na torze Spa-Francorchamps w czasie nieprzekraczający 2:04,000. Podczas okrążenia zapoznawczego w niedzielę przed wyjazdem na pola startowe Leclerc zanotował czas 2:06,087. Sędziowie się tym zajęli, bo takie sytuacje są odnotowywane automatycznie przez system pomiaru czasu i otrzymują wtedy informacje od dyrektora wyścigu. Przewinienie Leclerca miało miejsce o 14:38, czyli na 32 minuty przed okrążeniem formującym (zaczęło się o 15:10), ale sędziowie zajęli się nim dopiero po zakończeniu zawodów. Swój werdykt wydali o 17:44 już po rozmowach z kierowcą i przedstawicielami zespołu.
Sędziowie nie przyznali żadnej kary za to potencjalne wykroczenie. Zespół wytłumaczył fakt, że Leclerc pojechał zbyt wolno tym, że wykonał próbny start. Wykonując go przekroczył drugą linię samochodu bezpieczeństwa (SC2) czym aktywował pomiar czasu i zatrzymał się na 12 sekund wykonując wspomniany próbny start. Sędziowie sprawdzili nagranie z kamery zamontowanej na samochodzie Monakijczyka co potwierdziło wytłumaczenie zespołu i zdecydowali o nieprzyznaniu żadnej kary. Pełne uzasadnienie tego dochodzenia znajdziecie w pliku pdf na stronie internetowej FIA pod tym linkiem.
W zaleceniach dyrektora wyścigu (plik pdf znajdziecie pod tym linkiem) jest wyraźnie określone miejsce w którym kierowcy mogli wykonywać próbne starty podczas treningów oraz bezpośrednio przed wyścigiem o GP Belgii. Jest nawet załączone zdjęcie, a na nim kolorowymi liniami zaznaczone te pola. Tak brzmi kluczowy fragment przetłumaczonego przeze mnie opisu na temat próbnych startów przed wyścigiem w Belgii: „… próbne starty mogą odbywać się na torze za wyjazdem z alei serwisowej przed linią SC2…”.
Z uzasadnienia o braku kary wiemy, że Leclerc wykonał swój próbny start za drugą linią samochodu bezpieczeństwa (SC2), a w zaleceniach dyrektora wyścigu wyraźnie jest napisane, że takie starty mogą odbywać się tylko przed tą linią. To oznacza, że wykonał próbny start z niedozwolonego miejsca. Nie ma tutaj znaczenia czy był to metr za linią czy kilkanaście metrów. Ze słów Michaela Masiego z ostatniego weekendu wynika, że takie sytuacje są traktowane zero-jedynkowo. Jak widać w przypadku GP Belgii w ogóle nie podjęli tematu, mimo że wiedzieli o tym z którego miejsca Leclerc wykonał próbny start.
Termin badania przewinień w Belgii i w Rosji
Przewinienie Leclerca miało miejsce na 32 minuty przed startem okrążenia formującego w Belgii, ale sędziowie zajęli się nim dopiero po wyścigu. Kierowca oraz przedstawiciele zespołu byli na przesłuchaniu i mogli przygotować sobie wytłumaczenie, a to zawsze pomaga. Werdykt zapadł trzy godziny po przewinieniu.
Dwa przewinienia Hamiltona miały miejsce na 38 i 35 minut przed startem okrążenia formującego do wyścigu w Rosji. Sędziowie sami podjęli decyzję o karze – jak wynika z przecieku do komentatorów fińskiej telewizji – jeszcze przed okrążeniem formującym. Oficjalny komunikat pojawił się podczas siódmego okrążenia wyścigu (około 20 minut po początku okrążenia formującego), a stosowne dokumenty z werdyktami zostały wystawione o 14:52 i 14:53 czasu lokalnego (wyścig ruszył o 14:10).
Sędziowie wyraźnie spieszyli się z decyzją w stosunku do Hamiltona i przyznali mu kary do odbycia w trakcie wyścigu, co w takich sytuacjach jest niespotykane (zwykle przesuwają na polach startowych lub dają reprymendy za przewinienia przed wyścigiem). Wytłumaczenie było takie, że Hamilton na tym zyskał, bo wykonał próbne starty z mniej przyczepnego miejsca – podobne warunki do jego pola startowego, a reszta wykonywała je na tym samym obszarze, który z tego powodu miał sporą przyczepność. Dokładnie to samo można powiedzieć o sytuacji z Belgii, ale tam jak widać temat próbnego startu nawet nie był objęty dochodzeniem.
Po wyścigu Hamilton i przedstawiciele zespołu byli u sędziów, wytłumaczyli się z całej sytuacji tym, że kierowca dostał zgodę przez radio od swojego inżyniera. Wtedy anulowano kierowcy punkty karne i zamieniono je na grzywnę dla zespołu. Hamilton podczas wyścigu dziwił się, że musi odbyć karę w trakcie pit-stopów, bo tak jak wspomniałem wyżej kary za przewinienia przed wyścigiem zwykle mają inny wymiar. Gdyby identyczna kara została przyznana po wyścigu, czyli wtedy dodano by mu do jego rezultatu 10 sekund, to jadąc na prowadzeniu byłby w o wiele lepszej sytuacji i mógłby nadrobić ten czas.
Podsumowanie i wnioski
Trudno powiedzieć ile było takich sytuacji wcześniej, czy wykonywanie próbnych startów nie z miejsca do tego wyznaczonego przez dyrektora wyścigu, to powszechna praktyka, czy były tylko te trzy z Belgii i Rosji. Nie da się tego sprawdzić na nagraniach, bo w F1 TV nie ma wideo z okrążeń instalacyjnych przed wyścigiem. Pojawiły się nieoficjalne informacje jeszcze w Rosji, że sędziowie dostali sygnał od kogoś z zewnątrz (prawdopodobnie od innego zespołu) o tym, że Hamilton wykonywał swoje próby ze złego miejsca. Jeśli to jest prawda i dopiero po takiej informacji sędziowie zareagowali, to możemy domniemywać, że wcześniej ta kwestia była traktowana ulgowo.
Sędziowie w F1 są niekonsekwentni co nie jest żadną nowością, bo tak jest od lat. Są jednak okresy, że tych kontrowersyjnych sytuacji gromadzi się więcej, a takie wrażenie można odnieść w tym roku. Osobiście jestem ciekawy teraz działań Mercedesa i Hamiltona. Brytyjczyk dość ostro zaatakował werbalnie sędziów sugerując, że jest jakiś spisek i celowo go karzą, bo jest liderem i chcą mu utrudnić zadanie. Został za to skrytykowany, a sam później na Instagramie się z tych słów wycofał. Teraz jednak widzimy, że bliźniacza sytuacja niecały miesiąc wcześniej nie była w ogóle rozpatrywana. To może być woda na młyn dla Mercedesa i Hamiltona, którzy mogą wykorzystać to publicznie lub w prywatnych rozmowach z Michaelem Masim. W ten sposób wywarliby większą presję na kolejnych składach sędziowskich, które będą mieć z tyłu głowy to, że wcześniejsze decyzje były kontrowersyjne.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: