Sezon 2019 w wykonaniu zespołu Williams jest bardzo nieudany. Bolid FW42 okazał się klapą, a do tego pojawiły się dodatkowe problemy techniczne. Zespół w końcówce obecnego sezonu pracuje nad tym, aby kolejny rok był lepszy.
Williams poświęca ostatnie weekendy wyścigowe w sezonie 2019 na testy pod kątem przyszłego sezonu. Osoby, które uważnie śledzą ten sezon w wykonaniu tego zespołu powiedzą, że to nic nowego, bo oni „cały rok zbierają dane”, jednak teraz faktycznie są sprawdzane nowe elementy i rozwiązania. Wystarczy wspomnieć, że testowali nowe elementy podczas pierwszego treningu w Brazylii, który był rozgrywany na mokrym torze, a to zawsze jest ryzyko. Mimo tej sytuacji nie zmienili swoich planów, bo mieli zaplanowane rzeczy do sprawdzenia. Do testów na treningach zdarza im się używać rozbudowanych czujników co wydaje się być potwierdzeniem tego, że dane z toru nie pokrywają się w pełni z tymi w fabryce (to problem Williamsa od lat). Ich tegoroczny samochód nie jest tak dobry jak tego oczekiwali, a dodatkowo jest nieprzewidywalny.
Nieudany sezon 2019
Williams z uwagi na duże problemy jeszcze przed startem sezonu, gdy musiano w ostatniej chwili zmieniać projekt samochodu i nie zdążono na początek testów miał spore opóźnienia. Rozpoczęto sezon z bolidem, który nie był tak dobry jak oczekiwali, a dodatkowo pewne elementy z uwagi na różne problemy musiały być zmieniane. Te problemy doprowadziły do opóźnienia i ograniczenia wprowadzania poprawek do samochodu. Prawdziwy duży pakiet ulepszeń pojawił się dopiero na GP Niemiec i faktycznie poprawił osiągi samochodu. To jednak było za mało, bo straty do poprzedzających zespołów w układzie sił były bardzo duże. Tempo rozwoju Williamsa pozwoliło tylko je nieco ograniczyć w trakcie sezonu.
Nowe przednie skrzydło
W Japonii zadebiutowało bardzo długo oczekiwane przednie skrzydło oparte o nową koncepcję aerodynamiczną. Początkowo była tylko jedna sztuka do testów, ale w kolejnych weekendach pojawiły się kolejne, więc gdy Robert Kubica rozbił jedno z nich na treningu w Brazylii, to na kwalifikacje i wyścig dostał zapasowy egzemplarz. Obaj kierowcy od Meksyku korzystają z niego regularnie, więc musiało zadziałać zgodnie z planem.
To skrzydło to bardzo duża zmiana wprowadzona już z myślą o 2020 roku. Założenie go do tegorocznego bolidu nie robi istotnej różnicy, bo jego kształt wymaga zmian w całym pakiecie aerodynamicznym, co powinno stać się w kolejnym sezonie. Ono w inny sposób kieruje przepływem powietrza. Przypominam, że od przedsezonowych testów zespoły F1 korzystają z dwóch mocno różniących się koncepcji przednich skrzydeł. Williams wprowadzając nowy egzemplarz przeszedł z jednej grupy do drugiej. Nowe skrzydło widać na zdjęciu tytułowym tego wpisu. Trzeba zwracać uwagę na jego płaty na wysokości opon, które się obniżają. Williams przeszedł do obozu zapoczątkowanego przez Ferrari, Alfę Romeo i Toro Rosso. Ta koncepcja zyskuje popularność w trakcie tego sezonu i wygląda na to, że za rok większość zespołów będzie mieć takie skrzydła.
Nowa wersja T-Wing
Williams FW42 początkowo w ogóle nie był wyposażony w T-Wing. Pojedynczy element pojawił się w trakcie sezonu i od tego momentu jest wykorzystywany w zależności od potrzeb. Podczas treningów w Brazylii sprawdzana była nowa wersja skrzydła T-Wing, która jest podwójna. Nie jest to nic nadzwyczajnego jeśli popatrzymy na rozwiązania innych stajni, ale liczy się, że się również tutaj rozwijają. Williams ten element tylko testował, a na resztę weekendu kierowcy wrócili do pierwszej wersji (Russell) lub w ogóle nie korzystali z tego rozwiązania (Kubica).
Skrzydło typu T-Wing pozwala zwiększyć docisk aerodynamiczny, jak również porządkuje powietrze, które później pada na dolny płat tylnego skrzydła. Odpowiedni kształt pozwala zredukować negatywne wiry powietrza. Z drugiej strony tego typu element zwiększa opór. Zespoły rezygnują z tego rozwiązania na torach gdzie dominują proste i liczą się najbardziej prędkości maksymalne.
Nowa pokrywa silnika
Z testami nowego skrzydła typu T-Wing były połączone również testy nowej pokrywy silnika w Brazylii. Zespół sprawdzał ją tylko w piątek podczas treningów, a na resztę weekendu wrócili do klasycznego rozwiązania. Ta pokrywa jest zdecydowanie najbardziej ciasna spośród rozwiązań stosowanych w tym roku co widać na jednym ze zdjęć poniżej w linku z Twittera. Williams w tym roku stosuje bardzo szeroką pokrywę silnika z tyłu samochodu co negatywnie wpływa na pracę aerodynamiki oraz sugeruje problemy z przegrzewaniem się jednostki napędowej lub innych elementów bolidu. Stosowanie nowej, o wiele ciaśniejszej wersji w kwalifikacjach i wyścigach na pewno pozytywnie wpłynie na osiągi samochodu, jeśli jednocześnie uda się rozwiązać kwestię chłodzenia.
#TechF1 Durante la FP1 @WilliamsRacing probó una nueva T-Wing de doble plano (flecha verde) y una cubierta motor (V4), la más cerrada de la temporada (flechas rojas). En carrera no se utilizaron.#F1 #BrazilGP #TechF12019 #F1Tech pic.twitter.com/q6CuDA7hFa
— LuisFeF1 (@LuisFeF1) November 19, 2019
Testy tylnego skrzydła
Williams wprowadził mocno zmodyfikowane tylne skrzydło w ramach sporego pakietu poprawek przed wakacjami. Ono cały czas jest używane w tej samej specyfikacji, ale prace podczas treningu w Brazylii sugerują, że planują zmiany na kolejny rok. Williams badał elastyczność tylnego skrzydła przy użyciu kamery GoPro. Na zdjęciach widać punkt mocowania kamery oraz po drugiej stronie naklejony znacznik do badania elastyczności.
Williams are all set to test the flexibility of their rear wing today. #BrazilianGP #AMuS pic.twitter.com/y0RK7Q7AGr
— Junaid #JB17 (@JunaidSamodien_) November 15, 2019
W tym roku pojawiają się sugestie, że pewne zespoły stosują rozwiązania, które sprawiają, że tylne skrzydła odginają się przy dużych obciążeniach co pozwala zwiększyć maksymalną prędkość. Elastyczne elementy aerodynamiczne są zakazane, ale od zawsze zespoły F1 starają się tak robić, aby przechodzić wszelkie testy FIA, a elastyczność możliwa jest tylko przy jeszcze większych obciążeniach.
Podsumowanie i prognoza
Widać, że Williams pracuje i wprowadza pewne elementy do samochodu już z myślą na kolejnym sezonie. Dla nich absolutnie kluczową sprawą będzie przygotowanie kompletnego bolidu na testy przed kolejnym sezonem. Williams od lat ma problem z tempem rozwoju w trakcie sezonu, więc kluczowe jest to jak rozpoczną nowy rok. Rywale w tym momencie są daleko z przodu i trudno oczekiwać możliwości wejścia do środka stawki w 2020 roku. Taka ewentualność nie jest realna, musieliby dokonać ogromnego postępu. Możliwym celem będzie zredukowanie strat do poprzedzających stajni, tak aby móc rywalizować o awans do Q2 w kwalifikacjach. Te działania wykonywane pod koniec sezonu 2019 sugerują, że powoli nadrabiają straty i budują podstawy pod kolejny rok.
Na niekorzyść prognoz poprawy Williamsa w 2020 roku działa jednak kilka czynników. Zespół nadal nie pozyskał nikogo do roli dyrektora technicznego, która została zwolniona w marcu po zwolnieniu Paddy’ego Lowe. W trakcie ostatnich lat z zespołu odeszło wielu pracowników, były momenty gdy w danym tygodniu odchodziło kilkanaście osób. Liczba pracowników nie spada, bo zespół zatrudnia w ich miejsce nowe osoby. W F1 przepływ pracowników jest normalny, ale w przypadku Williamsa sytuacja jest inna, bo bardziej doświadczone osoby zastępowane są przez mniej doświadczone w F1. Postawili w dużym stopniu na nowe twarze, absolwentów uczelni itp. To oczywiście może okazać się skutecznym podejściem, ale jest również bardziej ryzykowne. Niewiadomą jest kwestia budżetu na 2020 rok. Przypominam, że to będzie okres wzmożonych wydatków, bo trzeba od zera przygotować samochód na sezon 2021 i Williams powinien na to stawiać, bo to jest dla nich szansa. Z tego względu rozwój bolidu w trakcie sezonu 2020 będzie ograniczony i tym bardziej kluczowe będzie dobre rozpoczęcie roku.