Bernie Ecclestone jest w trakcie wyboru dostawcy opon dla Formuły 1 na lata 2017-2019. Dwa zgłoszenia od firm Pirelli i Michelin spełniły wszystkie wymogi postawione przez FIA. Teraz w rękach szefa F1 jest prowadzenie negocjacji i podjęcie decyzji. Ta powinna nastąpić przed końcem września. Nie widzę innej możliwości, aby Ecclestone ponownie nie wybrał Pirelli.
Jeszcze w maju, gdy ogłoszono przetarg pisałem o tym, że Pirelli jest pewniakiem (KLIK). Swojego zdania nie zmieniam. Dwa czynniki zadecydują o wyborze dostawcy: oferta finansowo-marketingowa oraz przygotowanie opon takich jakie będzie chciał promotor. Obecna oferta Pirelli jest bardzo mocna. W ramach obecnego kontraktu Pirelli płaci FOM aż 40 mln $ rocznie za reklamy na torach, są tytularnym sponsorem kilku wyścigów. Z drugiej strony zespoły muszą im płacić 1,8 mln $ rocznie za opony. To trochę mniej niż wcześniej dzięki reklamom na kocach grzewczych.
Pirelli robi takie opony, jakie chce Formuła 1 i będzie tak dalej robić. Oni nie stawiają warunków, no może poza tym, że chcieliby mieć więcej testów na torze. Dostosują się do wszystkich zaleceń, nie będą forsować swoich pomysłów, jak większe felgi. Czyli partner idealny. Opony przeznaczone na jazdę w deszczu Pirelli wymagają zdecydowanej poprawy, są po prostu gorsze niż to było dawniej w F1. Chodź tutaj konstrukcja bolidów też przeszkadza. Również wydajność opon na suchy tor mogłaby być lepsza.
Michelin oferuje darmowe opony dla zespołów. Coś co powinno być standardem biorąc pod uwagę to, ile mówi się o producencie opon w F1 i jak ogromne są to dla niego korzyści marketingowe. Ale to na pewno nie przekona Ecclestone’a – nie zmienia to sytuacji finansowej FOM. Nie wiadomo jak wygląda ich pakiet finansowy, czy będą w stanie dorównać Pirelli. Z drugiej strony Michelin stawia warunki. Chce wprowadzenia 18-calowych felg zamiast obecnych 13-calowych. Przedstawiciele Michelina wielokrotnie krytykowali obecne przepisy oponowe w F1, z szybko degradującymi się oponami. Jakiś czas temu byli przeciwni też monopolowi. Ale ostatnio zmienili zdanie, o czym świadczy start w tym przetargu. Michelin wcześniej zapowiadał, że ich opony będą bardziej wydajne, przyspieszą bolid o 2 sekundy na okrążeniu.
Pirelli tymczasem planuje zmiany w swoich oponach na kolejny sezon. Muszą zrobić je mniej wytrzymalszymi, aby powrócić do dwóch, trzech postojów na wyścig. Chcą mieć również możliwość testów na torze współczesnym bolidem, czego bardzo im brakuje. Za rok prawdopodobnie to zespoły będą wybierać z odpowiednim wyprzedzeniem mieszanki na wyścigi (z ograniczonej puli).
W dniu 30 września 2015 roku w Paryżu odbędzie się następne posiedzenie Światowej Rady Sportów Motorowych FIA. Do tego czasu Bernie Ecclestone powinien wybrać nowego dostawcę opon. Ecclestone wielokrotnie dawał do zrozumienia, że jest za Pirelli. Krytykuwał podejście Michelina do robienia bardzo wytrzymałego i wydajnego ogumienia. Jedyne co może zmienić jego zdanie to pieniądze. Ale czy francuski Michelin będzie mocno licytował się z Pirelli? Nie spodziewam się tego.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: