Liberty Media przejęło kontrolę nad Formułą 1 i jedną z kluczowych kwestii, którą się zajmą jest kalendarz mistrzostw. Kluczowym elementem jest organizacja drugiego wyścigu USA, co dla nowych władz F1 powinno być jednym z priorytetów. W tym kontekście pada kilka miejsc, gdzie potencjalnie mógłby odbyć się nowy wyścig.
Większość torów obecnych w obecnym kalendarzu Formuły 1 posiada wieloletnie kontrakty (szczegóły). W tej chwili wszystko wskazuje na to, że w 2018 roku kalendarz F1 będzie liczył 21 eliminacji. W porównaniu do tegorocznej rozpiski zniknie wyścig w Malezji (szczegóły), ale powrócą zawody we Francji (szczegóły) i w Niemczech. Liberty Media wysyła sprzeczne sygnały. Początkowo mówili, że kalendarz powinien liczyć 24-25 wyścigów, teraz pojawiają się komentarze, że 21 to optymalna liczba. Kandydatów do organizacji wyścigów F1 jest wielu, o czym świadczy m.in. ostatnie spotkanie z prezydentem Turcji (szczegóły). Jeżeli nie rozszerzą harmonogramu poza 21 eliminacji, to musimy liczyć się z tym, że w kolejnych latach wypadnie kilka obecnie rozgrywanych wyścigów.
Sezon 2018 będzie pierwszym w którym Liberty będzie mieć kontrolę nad układem kalendarza i możemy oczekiwać kilku zmian. Od teraz mają unikać kolizji z innymi dużymi wydarzeniami sportowymi, coś czego nie robił Bernie Ecclestone (poza Igrzyskami Olimpijskimi). W tym roku wyścig w Wielkiej Brytanii kolejny raz pokrywa się bezpośrednio z finałem męskiego Wimbledonu, a wyścig w Australii odbył się w pierwszy weekend rozgrywek tamtejszej ligi futbolowej. Takie kolizje zmniejszają zainteresowanie wyścigami F1 w tych krajach, a można tego bardzo łatwo uniknąć. Od 2018 roku takie sytuacje powinny być wyeliminowane.
Chloe Targett-Adams będzie w Formule 1 odpowiadać za przedłużanie i podpisywanie kontraktów z torami. Została zatrudniona na to nowe stanowisko przez Seana Bratchesa, który odpowiada za komercyjna stronę F1. Formuła 1 zmienia się w korporację i zatrudniają wielu nowych pracowników, którzy będą mieć ściśle ustalone kompetencje. Bernie Ecclestone niemal samodzielnie zajmował się wszystkimi kontraktami w ostatnich latch, teraz następuje całkowita zmiana podejścia. Targett-Adams to prawniczka, która od 2009 roku współpracowała z Formułą 1 przy różnego typu kontraktach. Prawdopodobnie gdy Ecclestone uzgodnił daną umowę uściskiem ręki (zwykle tak robił), to Targett-Adams była odpowiedzialna za sporządzenie lub sprawdzenie umowy.
Potencjalne wyścigi w USA
Dla Liberty Media kluczową kwestią jest organizacja drugiego wyścigu F1 w USA. To kraj z największym niewykorzystanym potencjałem. Jest tam wielu potencjalnych kibiców, którzy interesują się sportami motorowymi. Teraz gdy mają tylko jeden wyścig u siebie i aby obejrzeć większość wyścigów trzeba się obudzić w nocy lub wczesnym rankiem w niedzielę, to grono kibiców jest bardzo ograniczone. Ecclestone od lat starał się o drugi wyścig w tym kraju, ale bez sukcesu. Amerykańska firma jaką jest Liberty Media powinna sprawniej sobie z tym poradzić. Kandydatów do organizacji drugiego wyścigu F1 w USA jest kilku, ale żaden nie jest pewniakiem. Liberty Media chciałoby aby wyścig F1 odbył się w jednym z największych miast w USA, co gwarantowałoby duży medialny rozgłos, a także dużą liczbę kibiców.
New Jersey
Według ostatnich plotek powrócił temat GP Ameryk w New jersey na torze ulicznym nad zatoką Hudson z widokiem na Manhattan. Ten wyścig był niespełnionym marzeniem Ecclestone’a. Tor zaprojektował Hermann Tilke, wykonano nawet wstępne prace budowlane (powstał parking, który na czas F1 miał być zmieniany w budynek boksów), a wyścig był umieszczany w prowizorycznym kalendarzu F1 od 2013 do 2015 roku. Ecclestone pożyczył organizatorom pieniądze i planował odebrać upadłemu ulicznemu obiektowi w Walencji część wyposażenia (głównie bariery) na poczet spłaty ich długów. Jednak plany New Jersey nie wypaliły, a o projekcie zapomniano. Teraz Liberty ponownie sprawdza czy organizacja tego wyścigu jest możliwa. Kluczem jest w tym wypadku znalezienia inwestora, który pokryłby koszty przygotowania całego obiektu. Schemat toru Port Imperial Street Circuit można zobaczyć na grafice poniżej (po kliknięciu jest większy rozmiar), ruch miałby się odbywać zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Wyścig w pobliżu Nowego Jorku moim zdaniem byłby idealnym rozwiązaniem dla F1, jako drugie wydarzenie w USA. Można by go umieścić w kalendarzu razem z GP Kanady, co pozytywnie wpłynęłoby na koszty i układ kalendarza.
Long Beach
Kolejny kandydat to Long Beach w Kalifornii. Obiekt ten w tym momencie na mocy umowy do końca 2018 roku organizuje wyścigi serii IndyCar. Przed podpisaniem tej umowy trwały poważne rozmowy w sprawie kontraktu z Formułą 1. Rada miasta zdecydowała jednak o przedłużeniu umowy z IndyCar (szczegóły), natomiast kwestia F1 jest tam cały czas poważnie rozważana. Miasto za 150 000 $ wynajęło w ostatnich dniach firmę konsultingową, aby ta opracowała raport na temat tego, który wyścig da miastu większe korzyści F1 czy IndyCar. Gdyby zdecydowano się na F1, to wyścig mógłby być rozegrany najwcześniej w 2019 roku. Sam obiekt wymagałby wielu zmian, aby dostosować go do poziomu F1, mowa tu o bardzo gruntownym remoncie. F1 ścigała się na tym torze w latach 1976-1983, więc byłby to powrót po wielu latach. Nitka tego toru jest krótsza niż w Monaco, więc byłby to bardzo specyficzny wyścig. Lokalizacja jest znakomita, blisko Los Angeles w najbogatszym stanie w USA w Kalifornii. Jednak koszty modernizacji toru byłby bardzo duże. W nagłówku tego wpisu jest zdjęcie z wyścigu IndyCar na torze w Long Beach.
Las Vegas
O wyścigu ulicznym w Las Vegas mówi się od około dwóch lat. W 2016 roku roku okazało się, że Hermann Tilke przygotował już projekt tego obiektu (nie został on upubliczniony), a ten miałby powstać za pieniądze inwestorów z Chin. Pisałem o tym (szczegóły) w czerwcu 2016 roku i od tego czasu nie pojawiły się żadne konkretne informacje. Sam tor miałby przebiegać w ścisłym centrum miasta, w tym częściowo po ulicy The Strip gdzie są zlokalizowane największe kasyna. W tym wypadku potrzebny jest inwestor, który weźmie na siebie finansowanie, aby projekt doszedł do skutku. To podobna sytuacja jak w New Jersey, ale trudniejsza do wykonania.
Indianapolis
W tej chwili jedynym torem w USA, który ma najwyższą kategorię FIA, a nie jest obecny w kalendarzu F1 to drogowa wersja owalu Indianapolis. Formuła 1 jeździła tam przez kilka sezonów na początku XXI wieku z mieszanymi odczuciami. Wyścig po skandalu oponiarskim w 2005 roku był przegrany i po sezonie 2007 wycofał się z kalendarza. Tor całkiem niedawno wypadł także z kalendarza Moto GP. Ten obiekt mógłby gościć Formułę 1 bez żadnych dużych modyfikacji, koszty byłyby więc niewielkie. Nie jest to miejsce gdzie F1 dużo by zyskała w porównaniu do innych potencjalnie zainteresowanych miast w USA, ale to jest opcja najtańsza. Musiałoby jednak wyjść zainteresowanie od właścicieli obiektu. Moim zdaniem tegoroczny start Fernando Alonso może mieć na to pozytywny wpływ. Zainteresowanie wyścigiem Indy 500 poza USA jest w tym roku ogromne i organizatorzy na tym fakcie bardzo zyskają i zarobią. Być może dzięki dojdą do wniosku, że reaktywacja wysięgu F1 byłaby opłacalna. Na pewno Indianapolis nie jest dla Liberty Media priorytetem.
Miami
O tym pomyśle nie wiadomo nic poza nazwą miasta Miami. Liberty Media chciałoby drugi wyścig F1 w jednym największych miast w USA. W tym kontekście padały nazwy Los Angeles, Las Vegas, Nowy Jork oraz Miami. O trzech pierwszych przypadkach pisałem wyżej i te kandydatury mają jakiś potencjał. O Miami nic się nie mówi, nie wiemy co to były za tor, ani w którym miejscu. Dlatego nie należy traktować tej opcji poważnie.
Sorry, there are no polls available at the moment.
Podsumowanie
Jak widać jest kilka potencjalnych miejsc gdzie Formuła 1 mogłaby zorganizować drugi wyścig w USA. Jednali żadne z tych miejsc na obecną chwilę nie wydaje się faworytem. Jeżeli Liberty Media faktycznie bardzo zabiega o drugi wyścig w USA to ten mógłby pojawić się w kalendarzyku najwcześniej w 2019 roku.