Bernie Ecclestone zasugerował ostatnio, że w 2018 roku może dojść do powrotu do kalendarza Formuły 1 pewnych wyścigów. Tym razem nie mówił o nowych torach, a o wskrzeszeniu starych wyścigów. O oto jakie wyścigi mogą wrócić do F1.
Liberty Media planuje wydłużyć kalendarz Formuły 1 do 24-25 wyścigów. Ostatnio prezes tej firmy wspominał w kontekście nowych Grand Prix, że najlepsze lokalizacje to USA, Ameryka Łacińska i Azja. Jeśli chodzi o USA to marzą o nocnym, ulicznym wyścigu w Las Vegas. Na co szanse są minimalne, poza tym taki wyścig odbywałby się w środku nocy w Europie.
Umowy komercyjne podpisane przez FOM z poszczególnymi zespołami zawierają w sobie bardzo ważną zasadę, jeśli chodzi o kalendarz F1. W sezonie liczba wyścigów w Europie i w USA łącznie nie może być niższa niż w reszcie świata. W tym roku ten stosunek wynosi 11 do 10 (wyścigi w Soczi i w Baku są uważane za europejskie). Wiec ewentualne poszerzenie kalendarza musi oznaczać dodanie jednego lub dwóch wyścigów w USA lub w Europie. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę bardzo zagrożony wyścig w Niemczech. Więc gdzie potencjalnie Formuła 1 może wrócić?
Turcja
Tor pod Stambułem wypadł z kalendarza F1 po sezonie 2011. Obiekt ten jest uważany za jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy projekt Hermanna Tilke. Popularność F1 w Turcji nie była duża, liczba kibiców na trybunach rozczarowywała organizatorów. Dlatego ten wyścig wypadł z kalendarza Formuły 1. Promotor Grand Prix Turcji jest zainteresowany powrotem do Formuły 1 (szczegóły). Ale aby do tego doszło potrzebuje dotacji ze strony rządowej w wysokości 13,5 miliona $.
W tej chwili całkowita władza w Turcji jest w rękach Recepa Tayyipa Erdogana i jego partii. Turcja ma teraz duże problemy wewnętrzne, dlatego wyścig F1 nie był ważnym tematem. Bernie Ecclestone potrafił już raz porozumieć się z Erdoganem, poza tym lubi i umie dobijać interesy z takimi politykami. Powrót F1 do Turcji zależy teraz praktycznie wyłącznie od decyzji Erdogana. Jeśli uzna on, że tego typu międzynarodowe wydarzenie sportowe ociepli wizerunek jego kraju na świecie po ostatnich kontrowersjach, to na pewno znajdą się pieniądze w budżecie. Tor jest gotowy, więc powrót do kalendarza mógłby odbyć się niezwłocznie czyli w 2018 roku.
Francja
Francja jest krajem, który powinien powrócić do Formuły 1. Byłby dobrym zastępstwem dla Niemiec, jeśli tamtejsze tory nie będą w stanie dalej organizować wyścigów F1. Ostatnie GP Francji rozegrano w 2008 roku. W tym kraju są dwa tory spełniające wymogi F1: Magny-Cours oraz Paul Ricard. Pozostaje tylko i aż kwestia organizacji wyścigu i zapewnienia finansowania. Mamy teraz w Formule 1 zespól Renault i kierowców z tego kraju: Grosjean, Ocon. Więc popularność F1 powinna rosnąć i szanse, że znajdą się pieniądze na organizację wyścigu rosną. Ale nie pojawiły się w ostatnim czasie żadne sygnały mówiące o tym, że faktycznie ktoś mocno stara się o powrót tego GP do kalendarza.
Holandia
W Holandii popularność Maxa Verstappena jest niesamowicie duża. Przekonali się o tym miedzy innymi organizatorzy tegorocznego GP Belgii, gdzie nastąpił prawdziwy najazd kibiców z Holandii. Powrót do organizacji GP Holandii to gwarantowany sukces. Ale jest jeden podstawowy problem: tor w Zandvoort wymaga gruntownej modernizacji, podobnie jak cała infrastruktura komunikacyjna w okolicy. Kwestia samej organizacji wyścigu nie powinna być problemem. Przeszkodą są koszty jakie trzeba ponieść na przygotowanie toru. Lokalni politycy już rok temu zaczęli mówić o reaktywacji wyścigu w Zandvoort w 2018 roku (szczegóły), ale nic w tej sprawie się nie zmienia od tego czasu. Trudno oczekiwać, aby z publicznych pieniędzy pojawiło się kilkadziesiąt milionów euro potrzebnych na modernizację toru. Oraz kolejne duże pieniądze na modernizację dróg i linii kolejowej w okolicy. Potrzebny jest prywatny inwestor lub partnerstwo publiczno-prywatne. Moim zdaniem uda się przygotować tor i Holandia powróci do Formuły 1 przed 2020 rokiem.
Republika Południowej Afryki
Znany z Formuły 1 tor Kyalami po latach stagnacji został gruntownie wyremontowany przez nowego właściciela. Remont został już zakończony i światowe zawody moto-sportowe zaczęły wracać na ten obiekt. Formuła 1 gościła w RPA aż 33 razy, w tym 23 razy z wyścigami wliczanymi do klasyfikacji mistrzostw świata. To jedyny kontynent, gdzie obecnie nie mamy wyścigu F1. Problemy są dwa. Tor Kyalami nie jest przystosowany do wymogów F1 i potrzebowałby kolejnych prac remontowych. Jest on w całości własnością prywatną, a bez wsparcia strony rządowej trudno o organizację wyścigu Formuły 1 poza Europą. To jak wygląda obecnie układ toru Kyalami, można zobaczyć TUTAJ.
Indie
Indie powinny wrócić do Formuły 1, ale jest to perspektywa kilku lat. Właściciele toru mają spore długi, a prawo indyjskie cały czas nie uległo zmianie co jest dużym utrudnieniem dla F1. Szczegóły na temat mglistych perspektyw powrotu Indii do Formuły 1 opisałem TUTAJ. W przypadku tego kraju trzeba wziąć pod uwagę jego wielkość. F1 chcąc być sportem globalnym powinna być obecna w Indiach. Planowana rezygnacja Malezji z F1 powoduje, że w tym regionie świata zrobi się luźniej.
Argentyna
Argentyna na początku tego roku rozpoczęła starania o powrót do F1 (szczegóły). W tym przypadku konieczne będzie niemal wybudowanie istniejącego toru w Buenos Aires od nowa. Remont w tak dużej skali jest potrzebny, co rodzi potężne koszty. Z drugiej strony mamy ogromny sukces GP Meksyku i dużą popularność F1 w Argentynie sięgająca początków tego sportu. Liberty Media otwarcie mówi, że Ameryka Łacińska to cel ich ekspansji z F1, Argentyna jest tu najlepszym kandydatem. Sąsiednia Brazylia może mieć problemy z utrzymaniem się w kalendarzu. Dlatego powrót do organizacji GP Argentyny byłby również zabezpieczeniem się przed całkowitym zniknięciem wyścigów F1 z Ameryki Południowej. Perspektywa ewentualnego powrotu Argentyny do F1 to kwestia kilku lat.
USA
W Stanach Zjednoczonych w grę wchodzą trzy opcje. Pierwsza to zapomniany tor uliczny w New Jersey, druga to uliczny tor w Las Vegas, a trzecia to powrót Formuły 1 do Long Beach. Ewentualne przejęcie Formuły 1 przez Liberty Media powinno ułatwić organizację drugiego wyścigu w tym kraju. Planowany tor w New Jersey to inwestycja widmo i szanse na jej kontynuację są minimalne. Organizacja F1 w Las Vegas byłaby strzałem w dziesiątkę, ale to wymaga przygotowania ulicznego toru w centrum miasta w pobliżu kasyn. Co stanowiłoby utrudnienie dla przepływu osób i tym samym potencjalnych zysków z hazardu. Dlatego są małe szanse, że uda się przygotować tor w tym miejscu, mimo zaawansowanych planów (szczegóły). Najlepszą opcją wydaje się Long Beach w Kalifornii. Long Beach do 2018 roku posiada umowę z serią IndyCar. Przy jej poprzednim przedłużeniu w 2014 roku sporo mówiło się o tym, że Formuła 1 powróci na ten tor. Ale rada miasta zdecydowała o kontynuacji umowy z IndyCar. Radni zostawili jednak furtkę do podpisania umowy z inna serią (F1) od 2019 roku (szczegóły). To bardzo doba opcja dla Formuły 1 na drugi wyścig w USA.
Tory mogące gościć F1
W tym momencie na świecie jest 16 torów spełniających najwyższe standardy FIA (kategoria 1), których nie ma w aktualnym kalendarzu Formuły 1: Buriram (Tajlandia), Dubaj, Fuji (Japonia), Imola, Indianapolis, Istanbul Park, Jerez, Korea, Magny-Cours, Moscow Raceway, Motorland Aragon (Hiszpania), Mugello, New Delhi, Nurburgring, Paul Ricard i Losail (Katar).
Z tej listy możemy wykluczyć tory w krajach, gdzie już odbywają się wyścigi F1. Wiec zostają obiekty: Buriram (Tajlandia), Istanbul Park (Turcja), Korea, Magny-Cours i Paul Ricard (Francja), New Delhi (Indie), Losail (Katar). Władze toru w Tajlandii nie wykazywały zainteresowania F1, ale to może się zmienić jeśli w tym regionie świata spadnie konkurencja. Tor w Korei Południowej popada w zapomnienie i nie ma co liczyć na reaktywację tego wyścigu. Katar bardzo chciałby wyścig F1, czy to na gotowym już torze, czy na nowym ulicznym obiekcie. Ale w kalendarzu jest miejsce dla dwóch wyścigów na Bliskim Wschodzie. O pozostałych torach z tej listy wspomniałem wcześniej w tekście.
Rozszerzenie kalendarza Formuły 1 w ciągu najbliższych kilku lat jest pewne. Otwarte pozostaje pytanie czy dodatkowe wyścigi nie sprawią, że kibice będą odczuwać przesyt. A wy jakie tory chcielibyście ponownie zobaczyć w Formule 1?
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: